Muzyka

Blessed with lucky sevens

Są dwie możliwości rozwoju zespołu po wydaniu greatest hits. Raz: mega przerwa po której bardzo ciężko wrócić do formy wypluwając jakieś mniej lub bardziej udane albumy. Dwa: kompilacja kompilacją a praca trwa nadal. Całe szczęście, że piękni chłopcy z Placebo wybrali drugą opcję.
Są dwie możliwości rozwoju zespołu po wydaniu greatest hits. Raz: mega przerwa po której bardzo ciężko wrócić do formy wypluwając jakieś mniej lub bardziej udane albumy. Dwa: kompilacja kompilacją a praca trwa nadal. Całe szczęście, że piękni chłopcy z Placebo wybrali drugą opcję. Właściwie nie było to zaskoczenie. W pewien sposób premierowy „20 years” na „Once more with feeling” oraz świetny duet z Davidem Bowie dyskretnie sugerowały, że grupa nie próżnuje.

Już okładka stylistyką nawiązująca do „Sleeping with ghosts” sterylna biel i syntetyczna foli w połączeniu z ludzkim ciałem w pewnym stopniu sugeruje zawartość. Jest to w prostej linii kontynuacja koncepcji z poprzedniego studyjnego albumu. Placebo utrzymują swój styl i poziom zarówno muzycznie jak i tekstowo.

Słuchając warstwy instrumentalnej bez trudu można rozpoznać zespół. Gitara, bas, perkusja i sporadyczne klawisze tak charakterystyczne dla formacji nieprzerwanie penetrują mniej optymistyczne regiony rocka. Najbardziej nietypowym jest początek „One Of A Kind”. Jeden „instrument” świetnie dodaje oryginalności. W innych utworach partie fortepianowe dodają nastroju tam gdzie jest niezbędny.

Bardzo ciekawym eksperymentem są dwa duety. Pierwszy to tytułowe „Meds” świetnie zaaranżowane na dwa vocale. Natomiast „Broken Promise” pozostawia z pytaniem: po co? Rozumiem, że „Without You I’m Nothing” na poprzedniej płycie naprawdę się udało, ale przecież od wieków wiadomo, że nadmiar też nie zawsze wychodzi na dobre.

Same teksty są jak zwykle dobre. Powtarzanie pojedynczych wersów, sprawia, ze piosenki sprawiają wrażenie prostych przez co znacznie łatwiej wpadają w ucho. Zastanawia mnie tylko, czy był to celowy zabieg. Wierni fani nie będą zawiedzeni, a i nowe osoby powinny dać się wciągnąć niebanalnymi historiami. Zaskakujące jest jak wszystkie utwory utrzymują jeden nastrój i nawet odsłuchując je w dowolnej kolejności płyta nie traci klimatu i ciągle tworzy wspólną całość.

Ten wspólny mianownik sprawia, że „Meds” się nie nudzi. Można ją odtwarzać codziennie przez miesiąc i nadal jest czymś nowym i świeżym. Chyba to jest właśnie ten pierwiastek który sprawia, że zespół staje się ponadczasowy.

Dominik

Dominik Meller Dominik premium

40 potrójne miasto na północy Polski
122 artykuły 577 komentarzy
Od zawsze sądzi, że przesłuchał o jedną płytę za mało. Uwielbia opowiadać, szczególnie o muzyce. Uzależniony od koncertów i żywej kultury. Jak sam mówi, ma słabość do pięknych rzeczy. Dużo słów o muzyce.
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
lol
lol 1 grudnia 2006, 15:05
I don't know
Maciej Wójciak 6 stycznia 2007, 22:20
"Meds" to prostota brzmienia,prostota słow,
niesie od początku aż do Song to say goodye
które jest jak szczytowanie
przysłano: 6 listopada 2006


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca