Muzyka

Norah Jones - Not Too Late

Najtrudniejszym problemem podczas pisania recenzji płyty Nory Jones jest zakwalifikowanie jej do któregoś z nurtów muzycznych. Zestawienie i aranżacja utworów pozwala jej na przeskakiwanie pomiędzy szufladkami styli. Nie są to dalekie skoki, jednak zgrabnym ruchem konika szachowego wymyka się jednoznacznej ocenie.
Większość sklepów muzycznych umieści jej album w dziale „jazz” zaraz obok Milesa Davisa czy innych wielkich. Gdyby nie jarzące się top listy potencjalni przypadkowi klienci spędzili by długie godziny na poszukiwaniach odpowiedniego prezentu dla przedstawiciela dojrzałego pokolenia. Nie będę odkrywcą zauważając, że tak wielki sukces poprzednich płyt zawdzięcza właśnie osobom które „trochę mniej” załapały się na boom technologiczny. Pamiętają jeszcze winylowe płyty i ulubioną muzykę trzymają na krążkach CD zamiast pobrać z jakiejkolwiek sieci P2P. Kupując płyty nabijają statystyki. Nie dziwi więc fakt, że pierwszy album Nory rozszedł się w 18 milionach kopii, natomiast drugi stał się najlepiej sprzedającym się albumem w historii wytwórni Blue Note Records.

Dla mnie jednak to pop. Jednak w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Muzyka której może posłuchać każdy i raczej mało prawdopodobne by znalazła zagorzałych przeciwników.

Budując swoją pozycję na rynku muzycznym [ podobno nieświadomie ] Nora Jones elegancko romansowała z wszystkimi pomału ginącymi, przynajmniej w zbiorowej świadomości, kierunkami muzycznymi. Mamy jazz, blues i country. Style do szpiku przesiąknięte amerykańskim duchem. Melodie które po prosty nie mogą się nie podobać. Idealne jako ciepłe i przytulne tło. Swoistą tapetę do rzeczywistości. Bardzo ciężko przesłuchać całą płytę w pełnym skupieniu. Za każdym razem pojawi jakiś rozpraszający impuls odrywający od albumu w mniej lub bardziej rzeczywiste rejony naszego życia.

Co więcej artyści tworzący eklektyczne płyty nie budzą mojego zaufania. Mimo, że style nie odchodzą daleko od siebie to nieuchronnie powraca myśl czy nie zostało to zrobione pod publiczność. Dużo zainteresowanych dużo sprzedanych płyt. Głos pani Jones brzmi tak autentycznie, że naprawdę ciężko doszukać się metalicznego szmeru maszyny do robienia pieniędzy.

Kiedy starałem się porównać „Not Too Late” z jej poprzednimi płytami zauważyłem dziwną zbieżność. Ostatnie utwory to nastrojowe ballady na mruczący głos i fortepian. Może to zbieg okoliczności. Jednak po takim utworze wyrywając się objęć abstrakcyjnych myśli nie sposób odnieść wrażenia, że właśnie przesłuchana płyta była czymś dobrym czy wręcz wyjątkowym.

Jednak jest coś co sprawia, że tak czy inaczej powraca się wieczorami do płyt Nory Jones. Tak jak przesiadywanie w ulubionym pokoju nawet jeśli nic szczególnego nie ma tam miejsca. „Not Too Late” jest takim ładny miejscem w którym każdy czuje się dobrze. Na naszej planecie jest ich wiele. Jednak my wybieramy się do tego najbliższego i najłatwiej dostępnego. Najwyraźniej teraz jest nim pokój z Norą Jones.

Dominik

Dominik Meller Dominik premium

40 potrójne miasto na północy Polski
122 artykuły 577 komentarzy
Od zawsze sądzi, że przesłuchał o jedną płytę za mało. Uwielbia opowiadać, szczególnie o muzyce. Uzależniony od koncertów i żywej kultury. Jak sam mówi, ma słabość do pięknych rzeczy. Dużo słów o muzyce.
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
kussi 22 lutego 2007, 20:23
Słyszałam przypadkiem u dalekich znajomych, bo to nie jest muzyka jaką lubię. Nie jest to też muzyka jakiej szczególnie nie lubię. Jak coś jest dla wszystkich to wydaje mi się, że w gruncie rzeczy jest dla nikogo. Wokalistka jest piękną kobietą, ma bardzo pociągający, niski wokal, ale jak dla mnie mało w tym wszystkim odlotu, polotu, świeżości... Tak jak jej sukienka z okładki. Piękna klasyka i tyle.
sz
sz 25 lutego 2007, 19:01
Ja się nie zgodze... Norah Jones w klasyce na nowo odnalazla swiezosc, tak jak w sukience w czarno biale paski czy swoim zwyczajnym wygladzie.
Razem z pania Melua, moga zawladnac muzyka popularna, a niech sie sprzedaja. zasluguja, by je kupowac.
Bardzo podoba mi sie porownanie w recenzji do ulubionego pokoju. idealnie.
Dominik
Dominik 27 lutego 2007, 22:15
"Sz", a ja jednak z tobą nie mogę się nadal zgodzić. Nora, jeśli odnalazła świeżość to tylko jej popularną odmianę która choć nie może być całkowicie odrzucona/zanegowana przeze mnie nie jest czymś na tyle nowym co na przykład reprezentuje Emilie Simon [w troche mniej jazzowym nurcie]. Co do Katie Melua to słyszałem kiedyś opinię, że popularna jest jedynie w Polsce:). Nie wiem czy to prawda, ale widać, że płyty obu pań ładnie się sprzedają bo stosują ten sam [albo bardzo zbliżony] schemat marketingowy. Więc w pewnym sensie można powiedzieć, że zasługują by je kupować:).
oi
oi 19 marca 2007, 20:21
stuknołby te laske
lulu
lulu 20 marca 2007, 16:41
Norah ma piekny glos i ciagle zachwyca mnie sowoim brakiem ciagniecia do slawy. Nie toworzy muzyki, ktora musi sie podobac kazdemu. Jednak moim zdaniem nie ma ludzi, ktorzy by jej nie lubili. Trzeba czuc te muzyke, a nie tylko jej sluchac, bo wlasnie po to ona jest...
ble
ble 4 maja 2007, 11:39
super nuthghnthby
ble
ble 4 maja 2007, 11:39
super nuthghnthby
przysłano: 20 lutego 2007


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca