Literatura

Grudzińskiego rozważania o końcu świata

Czy literatura posiada zdolność ocalania Prawdy? Czy autor – świadek czasów – zgłębia i ocala wartości?

 

 

Ciemności kryją ziemię
                        i lud we śnie leży
.
                        Adam Mickiewicz „Dziady część III”

                        Bóg: Jak patrzę na te ruiny,
                        które brałem za dzieło stworzenia...

                        Imre Kertész Dziennik galernika

 

 


Problem Zła, rozumianego w sposób metafizyczny, stanowi jedno z centralnych zagadnień w twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Zarówno geneza Zła, jak i ono samo – jako niszcząca siła, która na przestrzeni wieków napierała na ludzkość z różnym natężeniem – pozostaną tajemnicą, czymś, co pomimo wyraźnych zewnętrznych przejawów wymyka się poznaniu. Zarówno mityczne obrazy traktujące o pochodzeniu Zła, jak i jego przejawy w realnym świecie okrywa tajemnica. Grudziński w opowiadaniach niejednokrotnie wskazuje na niemożność zgłębienia Zła, w której wyniku pozostaje jedynie niepewne stąpanie po obszarze pogranicza, między ziemskim tu i tym, co wymyka się poznaniu, co odnosi w przestrzeń metafizyki. Być może najwyraźniej i najtrafniej ów problem wyartykułowany został w słowach z Błogosławionej, świętej: „Nie pamiętam już, któremu sławnemu pisarzowi należy przypisać twierdzenie, że literatura jest bezustannym rozmyślaniem o śmierci. Dodałbym: i o potędze Zła. W jednym i drugim wypadku literatura usiłuje zrozumieć niezrozumiałe, uchwycić nieuchwytne, rozjaśnić bodaj trochę jądro ciemności. Ale postępuje zazwyczaj tak, jak gdyby wyraźna linia demarkacyjna oddzielała Życie od Śmierci, Dobro od Zła. A dla mnie ważne, jakkolwiek trudne do przeniknięcia, było i jest pogranicze, ta (żeby użyć porównania) conradowska smuga cienia, która oznacza bezruch, martwe trwanie wśród zaczajonych żywiołów”[1]. W opowiadaniu Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej problem ten postawiony zostaje w samym centrum refleksji.

W twórczości Herlinga-Grudzińskiego szczególne miejsce zajmuje Osoba Chrystusa. W Jego cierpieniu pisarz upatruje istoty chrześcijaństwa, w Nim widzi esencję ludzkiego doświadczenia – tak jednostkowego, jak i zbiorowego. Jednak na kartach opowiadania Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej cierpienie, męka i bezgraniczna Ofiara Odkupienia zostają porzucone na rzecz Chrystusa uosabiającego wieczną sprawiedliwość. Figura Cristo Giudice stanowi swoisty pryzmat, przez który dokonuje się spojrzenie na współczesną rzeczywistość. „Pisarstwo Herlinga wyrasta z tradycji samotnego zmagania się z materią życia, grzechem, obrazem surowego Boga, tradycji duchowego oporu, nieprzejednania. Tradycji wysokich wymagań stawianych sobie i innym, ale także wiary w możliwość dyskretnego doświadczania sacrum. I przekonania, że religijny wymiar świata opiera się na łuku sprawiedliwości, że krzywda wymaga zadośćuczynienia, a wina – raczej kary niż przebaczenia”[2]. Stąd radykalne napomnienie stanowiące główną myśl utworu: „Nie czekaj na Sąd Ostateczny, odbywa się on codziennie”[3].

Refleksja nad duchową kondycją człowieka, która stanowi kluczowy temat Pożaru w Kaplicy Sykstyńskiej, obejmuje okres zaraz po drugiej wojnie oraz dwie ostatnie dekady XX wieku. Podejmując namysł nad opowiadaniem Herlinga-Grudzińskiego, nie sposób nie przywołać Innego świata, bowiem pomiędzy świadectwem Kaspara Traussiga a zapiskami z martwego domu zdaje się istnieć wyraźna korelacja. W Innym świecie Grudziński napisał: „Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich – tak jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem”[4]. W Pożarze... naszkicowane zostały obrazy tłumów napływających do Kaplicy Sykstyńskiej w dzień po zakończeniu wojny. Silnie zaakcentowane są z jednej strony trauma, doświadczenie Zła i cierpienia, a z drugiej – pragnienie sprawiedliwości i głód sacrum. Zdaje się w tych obrazach zawarte jakieś dalekie echo lamentu z wiersza Różewicza:

 

Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności [5]

 

W Pożarze w Kaplicy Sykstyńskiej wyraźne jest wskazanie na owo źródło śmierci, jakim było doświadczenie totalitaryzmów, z którego rozlała się ciemność, okrywając XX-wieczną Europę i wstrząsając duchową kondycją człowieka. Prawda o duszy Europy wydobyta zostaje poprzez porównanie z treścią fresku Michała Anioła, gdzie oko Stwórcy „ogląda u kresu stworzony przez siebie świat, aby go ostatecznie osądzić. Świat naszej wielkości i małości, naszej miłości i nienawiści, naszych grzechów i cnót, naszych cierpień i radości, naszych wzlotów i upadków, naszych aniołów i lucyferów”[6]. Co ważne jednak, ludzkość postawiona w sytuacji granicznej, jaką było doświadczenie totalitaryzmu, zachowała przywiązanie do Najwyższej Sprawiedliwości, nie utraciła pragnienia sacrum. Wbrew okrucieństwu wojny, porównanej z apokaliptycznymi plagami u kresu świata, wbrew spustoszeniu dokonanemu przez Zło, ocalała idea Sądu Ostatecznego, przetrwała metafizyczna tajemnica istnienia. „Świętowano dzień triumfu wiecznego, Giudizio Universale nad mroczną, wyzutą z praw boskich i ludzkich, Peste Universale”[7].

Pisemne zeznanie na temat wydarzeń, do jakich doszło w Kaplicy Sykstyńskiej dnia 23 maja 1998 roku, sporządzone przez Kaspara Traussiga, stanowi zarazem świadectwo – słowo wielokrotnie i nie bez powodu przywoływane, jak się wydaje po to, by podkreślić autentyzm i wagę opisywanych zdarzeń – o kondycji człowieka u schyłku XX wieku. Arkadiusz Morawski w swoim szkicu poświęconym twórczości Herlinga-Grudzińskiego pisze: „Ostatecznie więc prawda – rozumiana nie jako opis faktów czy usiłowanie ich rekonstrukcji, lecz jako prawda ostateczna, dotycząca rzeczy ukrytych, i to zarówno przed zmysłami, jak i rozumem – może być wyrażona tylko na drodze przybliżeń: zestawień, porównań, analogii, symboli”[8]. Również zdarzenia z Kaplicy, o których daje świadectwo Kaspar należy, jak się wydaje, odczytywać jako symboliczne obrazy przybliżające prawdę zakrytą. W fabule opowiadania pożar w Kaplicy jest faktem; potwierdza to szereg elementów – przede wszystkim wspomniane artykuły z pierwszych stron gazet, wskazanie na postępy w śledztwie, ale także sam charakter utworu, będącego zeznaniem na użytek władz.

 

Uwagę zwracają dwie zupełnie różne metody zgłębiania przyczyn wypadku, dwa odmienne sposoby przedstawiania zdarzenia. W dochodzeniu widać wyraźnie próbę poznania jedynie zewnętrznych, czysto fizycznych przyczyn spłonięcia fresku, zaś świadectwo Kaspara chce przeniknąć tajemnicę, jest spojrzeniem w głąb. Romantyczna proweniencja wielu opowiadań Grudzińskiego, na którą poniekąd wskazuje Ewa Bieńkowska w swojej książce Pisarz i los, owa specyficzna maniera postrzegania rzeczywistości, obecna jest także w utworze Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej. Jak pisze Mircea Eliade: „Dla człowieka religijnego przestrzeń nie jest jednorodna; są w niej rozdarcia, pęknięcia: są fragmenty przestrzeni jakościowo różne od innych. (…) Gdy sacrum przejawia się za pośrednictwem jakiejkolwiek hierofanii, dochodzi nie tylko do przerwania się jednorodności przestrzennej, ale także do objawienia się rzeczywistości absolutnej”[9]. Postrzeganie to jest tyleż religijne, co romantyczne. Zakłada bowiem przenikanie się dwóch porządków rzeczywistości: doczesnego i nadprzyrodzonego, do którego dostęp mają jednak tylko jednostki wyjątkowe. Kaspar przypomina romantycznego – czy może w jeszcze większym stopniu biblijnego – proroka; tego, który zaświadcza o prawdzie, jaką zgłębił na drodze objawienia. Prawdopodobnie w ten sposób należy rozumieć świadectwo, które spisuje. W opowiadaniu Grudzińskiego Kaplica Sykstyńska jawi się jako owo eliadowskie axis mundi – oś świata, wyznaczająca miejsce, w którym ziemska przestrzeń otwiera się na transcendencję, na sferę boską. Tam właśnie dana jest Kasparowi możliwość głębszego i pełniejszego spojrzenia, które wykracza poza to, co powierzchowne i pozorne, dane w akcie bezpośredniej percepcji.

Antycypacji pożaru fresku Traussig upatruje w wydarzeniach podczas swojej wizyty w Kaplicy w 1988 roku. Jak pisze: „Nie zmniejszył się natłok w Kaplicy, nie stopniała ciżba ludzka w kolejce przed wejściem, lecz uderzyła mnie nagła zmiana w zachowaniu pątników. Zawahałem się nawet, czy wolno ich jeszcze nazywać pątnikami. Dokoła, i w kolejce, i potem w Kaplicy, rozlegały się wśród młodych na ogół ludzi wybuchy śmiechu, wyraźnie ironiczne, okraszone często uwagami bez krzty respektu, wulgarne wręcz w obliczu dominującej na fresku nagości (…). Byłem wstrząśnięty do głębi, napłynęły mi łzy do oczu. Nie będzie w tym wielkiej przesady, jeśli powiem, że poczułem wtedy całym ciałem gorący podmuch zwiastowanego pożaru w Kaplicy Sykstyńskiej”[10]. W tym momencie dochodzi do zestawienia kondycji i postaw dwóch generacji. Kaspar wskazuje na duchową pustkę nowych pokoleń, na ich utratę metafizycznej tajemnicy istnienia, utratę pragnienia sacrum. Zarysowuje się coraz wyraźniej niepokojący obraz „zbrodni naszego wieku”[11]. Obojętność pogrążonego we śnie ludu przesłoniła posępne i sprawiedliwe oblicze Chrystusa. Stąd też świadectwo Traussiga, jego niepewne stąpanie po pograniczu światów, próba wskazania prawdy, która wymyka się skończonemu poznaniu, a także zmysłowej percepcji – co wielokrotnie podkreśla w swoim wątpieniu o prawdziwości tego, co widzi – staje się nieprzydatnym głupstwem w oczach świata. „Symbole religijne pozwalają ludzkiej duszy doświadczyć tego właśnie wymiaru głębi. Kiedy symbol religijny przestaje tę funkcję spełniać, obumiera”[12]. Owa symboliczna moc odnosząca do ukrytych warstw rzeczywistości, do fundamentalnych prawd i wartości, musiała ulec wyczerpaniu, symbol musiał umrzeć wraz z utraceniem przez człowieka pragnienia transcendencji, z odwróceniem się od sacrum. Dlatego pożar, który strawił fresk Michała Anioła – jako niemalże naturalne następstwo rzeczy – niesie niepokojącą diagnozę dla współczesności.

Warto zwrócić uwagę na nieprzypadkowe zapewne podobieństwo postaci Kaspara Traussiga i osoby samego Grudzińskiego oraz na autotematyczny ton, jaki brzmi w słowach utworu. Swoje pisarskie credo, jak się wydaje, Herling określił już w debiutanckim zbiorze esejów i szkiców artystycznych Żywi i umarli. W Sztuce podróżowania książka jawi się jako „światło, po które sięgają zabłąkane w ciemnościach ręce”[13], jako tłumacz świata[14]. Grudziński jednak nie absolutyzuje literatury; jest świadomy jej niemocy wobec niektórych przejawów tajemnicy ludzkiego istnienia. Wartość literatury widzi przede wszystkim w jej zdolności do ocalenia Prawdy poprzez słowo oraz w umiejętności prowadzenia do niej człowieka. Słowa z Pożaru w Kaplicy Sykstyńskiej jak echo przywołują zawarte w Żywych i umarłych artystyczne credo autora; wskazują na tę samą postawę pisarza – świadka czasów, którego moralny rygoryzm i przenikliwe spojrzenie na rzeczywistość stanowią ciągłą próbę ocalenia najcenniejszej Wartości.


--------------------


[1] Gustaw Herling-Grudziński, „Błogosławiona, święta”, w: idem: „Opowiadania zebrane” tom 2, Warszawa 1999, s. 102-103.
[2] Grażyna Borkowska, „Wyniosła wieża”, w: „Tygodnik Powszechny” 1999, nr 20, s. 1, 8.
[3] Gustaw Herling-Grudziński, „Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej A.D. 1998”, w: idem: „Opowiadania zebrane” tom 1, Warszawa 1999, s. 306.
[4] Gustaw Herling-Grudziński, „Inny świat. Zapiski sowieckie”, Warszaw 1994, s. 172.
[5] Tadeusz Różewicz, „Ocalony”, w: Idem, „Poezje wybrane”, Kraków 1991, s. 6.
[6] Gustaw Herling-Grudziński, „Pożar...”, s. 309.
[7] Ibidem, s. 310.[8] Arkadiusz Morawiec: „Poetyka opowiadań Gustawa Herlinga-Grudzińskiego”, Kraków 2000, s. 128.
[9] Mircea Eliade, „Święty obszar i sakralizacja świata”. W: „Antropologia kultury”. Red. Andrzej Mencwel, Warszawa 2005, s. 149.
[10] Gustaw Herling-Grudziński: „Pożar...”, s. 311-312.
[11] Por. ibidem, s. 308..
[12] Paul Tillich, „Istota języka religijnego”, w: „Antropologia słowa” pod red. Grzegorza Godlewskiego,Warszawa 2003, s. 321.
[13] Gustaw Herling-Grudziński, „O książce”, w: „Żywi i umarli”,Lublin 1991, s. 67.
[14] Por. ibidem, s. 67.

OnTheRoad

OnTheRoad

38 Tychy
11 artykułów 1 komentarz


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Artur Bakoś
Artur Bakoś 23 sierpnia 2012, 15:30
Pięknie to i ładnie, w duchu humanizmu płaczącego nad rozlanym mlekiem, w duchu elitaryzmu użalającego się nad losem prostaczków niedorosłych do transcendencji, w duchu wartości, które utraciły swój grunt a trwać muszą.
Żeby było jasne - nie mówię o "jakościach" tekstu - mówię o jego przedmiocie!

Ustalmy - koniec XX w. to czas upadku fundamentów wiary - tej religijnej, ale i świeckiej - to czas kryzysu wartości, a właściwie ich oparcia, tego, na czym spoczywały.
To czas utraty autorytetu religijnego (Bóg umarł) i prawno-państwowego (Państwo zredukowane do marketingu politycznego - Habermas).
Pozostał pieniądz (K. Marks) a zatem człowiek wyalienowany od samego siebie i innych.
Tyle wiemy od lat, pytanie prawdziwie istotne to - CO TERA?

Oto problem godny intelektu naszych czasów. I nie chodzi o bełkotliwe zwierzenia w stylu - rewolucja w imię egzystencji (Sartre), czy bunt w imię absurdu (Camus), nie pomogą namowy do transcendencji (Jaspers), czy wiara w dobro i zło po tamtej stronie (Bierdiajew).
Nie pomogą bo z jednej strony to nihilizm a z drugiej umarłe Chrześcijaństwo.

Krótko - rzecz nie powinna dotyczyć elitarystycznych ambicji autora-romantyka-intelektualisty, ale LUDZI!
Ludzi rozumianych jako sieroty po kryzysie wartości właśnie.

Różewicz celnie - szukamy czegoś/kogoś czemu/komu można uwierzyć!
Niewiele dadzą zaklęcia w stylu - „Dla człowieka religijnego przestrzeń nie jest jednorodna; są w niej rozdarcia, pęknięcia: są fragmenty przestrzeni jakościowo różne od innych. (…) Gdy sacrum przejawia się za pośrednictwem jakiejkolwiek hierofanii, dochodzi nie tylko do przerwania się jednorodności przestrzennej, ale także do objawienia się rzeczywistości absolutnej”.
Tak, to prawda, tyle, że człowiek współczesny nie jest religijny.

Szybciej już - "Owa symboliczna moc odnosząca do ukrytych warstw rzeczywistości, do fundamentalnych prawd i wartości, musiała ulec wyczerpaniu, symbol musiał umrzeć wraz z utraceniem przez człowieka pragnienia transcendencji, z odwróceniem się od sacrum. Dlatego pożar, który strawił fresk Michała Anioła – jako niemalże naturalne następstwo rzeczy – niesie niepokojącą diagnozę dla współczesności."

Niesie diagnozę - upadek wiary a co za tym idzie - Wartości (Nietzsche).

Tyle to każdy wie, żadna to madrość, że jest ch...
Pytam się - co tera?
Grudziński gdzieś napisał?


Artur Bakoś
przysłano: 10 sierpnia 2012 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca