Wywrota

Znalazłam klucz

Taka romantyczna wizja odczytywania stanowiła odpoczynek po teoretycznoliterackich puzzlach, które trzeba dopasować w odpowiednie miejsce, by zrozumieć co wartościowego ma nam do przekazania literatura, co mówi nam o świecie i o nas samych.

 

W wierszach Kulbackiej odnajduję to, o czym sama bałabym się pomyśleć na jawie. Nie chodzi o strach ani nieuzasadniony lęk. Chciałabym w ten sposób wyrazić pewien niepokój, jaki wywołuje szczególne wykorzystanie techniki ośmielonej wyobraźni. Pierwsze, co jest zauważalne, niemal namacalne, to gęsta atmosfera wyzbyta znaczeń i przesycona symbolem. Poetyka rdzennych mieszkańców nie musi opierać się na znaczeniu, ponieważ odwołuje się do naszych podświadomych uczuć i odruchów. A to, co podświadome, jest właśnie niepokojące. 

 

Autorka skupiła się na zagęszczeniu symbolu, by poruszyć schowane na dnie świadomości mary i widziadła. Dlatego ten, kto dopatruje się sensu, jest skazany na porażkę. Można mieć za złe, że ktoś nas oszukuje i pisze bezsensownie; można też ulec pędowi wierszy i wypłynąć z nimi na głęboką wodę, przyjmując te fantazje za własne. Pierwsze podejście służy słusznej krytyce, drugie zobowiązuje nas do skupienia się wyłącznie na melodii i wizyjności tej poezji. Ja wybrałam poddanie się wartkiemu nurtowi rdzennych mieszkańców, choć nieraz nie potrafiłam znaleźć światła latarnii, która poprowadziłaby mnie we właściwe strony.

 

Książka opiera się na założeniu, że poetka dzieli z czytelnikiem pewną summę doświadczeń i tylko w ten niejasny sposób jest w stanie ją przekazać. Jeżeli niektóre wersy odbieramy osobiście, oznacza to, że założenie spotkało się ze swoją realizacją. W innym wypadku trzeba byłoby skupić się na innych aspektach tekstów. Czyli jakich? Sądzę, że każdy i każda z nas mam właściwe sobie podejście do literatury, więc propozycja czytania tych wierszy pozostaje kwestią otwartą jak honetowska metafora. Odrzucenie lektury także pozostaje znaczącym gestem. 

 

Ponieważ znalazłam swój prywatny klucz do rdzennych mieszkańców, czuję się usatysfakcjonowana. Musiałam jednak porzucić wszystkie kategorie poznawcze literatury, by móc cieszyć się wierszem. Taka romantyczna wizja odczytywania stanowiła odpoczynek po teoretycznoliterackich puzzlach, które trzeba dopasować w odpowiednie miejsce, by zrozumieć co wartościowego ma nam do przekazania literatura, co mówi nam o świecie i o nas samych. Tomik Kulbackiej nie chce nam nic o tym powiedzieć i tkwi w tym pewna ukryta siła. Może jeszcze nie ma potencjału do oddziaływania na nas z mocą dzieł jej bardziej dyskursywnych rówieśników, ale dajmy autorce czas na opanowanie rzemiosła. Czuję, że ta magma tekstu pewnego dnia stwardnieje i architektura połączy się z zastygłą lawą tworząc idealne połączenie ludzkiego zamysłu oraz natury.

 

Natury? Tak, ponieważ takie pisanie jest u poetki naturalne. Potrzebuje tylko nadbudowy, która pozwoli okiełznać materię wiersza i skierować ją w odpowiednie miejsce. Wygrana na Bierezinie sugeruje, że zostały docenione jej starania w uwikłaniu nas w jej prywatne fantazje. Byłabym zawiedziona, gdyby kolejna wydana książka Kulbackiej była taka sama. Wierzę też - a wiara przy tej poezji to główne założenie - że będzie inna, bardziej wartościowa i dojrzalsza. Preludium otrzymaliśmy. Czekamy na dalszą część.

 

 

 

Urszula Kulbacka, Rdzenni mieszkańcy

Biblioteka „Arterii” t. 13

Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddział w Łodzi, 2012

 

 

 

Pozostałe artykuły na Portalu Wywrota.pl o Uruszli Kulbackiej i rdzennych mieszkańcach:

 

 

Grażyna Słowacka

Grażyna Słowacka

35 Ustronie
1 artykuł


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 6 lutego 2013, 22:10
Uwielbiam jej wiersze, nie mogę z nich wyjść, siedzę zagrzebana nie wiem od ilu dni :) i codziennie coś nowego, innego. Bardzo ładne określenie "magma tekstu" Pozdrawiam
Reg Kehoe 10 lutego 2013, 22:24
Ja też znalazłem klucz, wystarczy w miejsce "Urszula Kulbacka" podstawić "Roman Honet"
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 12 lutego 2013, 07:31
Reg Kehoe aż tak ? Nie wydaje mi się, ale musiałabym Honeta znów na tapetę wziąć, niczego nie widzisz w jej wierszach oryginalnego?
Reg Kehoe 15 lutego 2013, 03:11
Niewiele widzę, choć całego tomiku też nie czytałem. Mnie ta honetowska poetyka wali po oczach, i z tego co wiem, to niektórzy uważają to za jej atut, ja po prostu mam uczucie, że gdzieś to już czytałem.
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 15 lutego 2013, 10:25
Reg Kehoe - ja tam widzę więcej niż Honeta, a nawet bardziej bym ją kojarzyła z Aglają Veteranyi, choć ona nie poezję tworzyła - tylko coś pomiędzy czymś, prozą a poezją. Taki sam sposób patrzenia na świat. W każdym razie ja miałam takie odczucia po przeczytaniu całych "rdzennych mieszkańców", że Ona jest taka jakby ją świat parzył. Wiesz Honet tworzy konsekwentnie w każdym tomie taką wizję ciemną, a Kulbacka tak zaczęła - może sama nie wydałaby tego tomiku, może stworzyłaby jeszcze coś nowego, innego, ale wygrała i tomik ujrzał światło dzienne. Ja tam lubię ją czytać i rozgrzebywać te wiersze po raz któryś z kolei, ale gdyby miała pozostać przy takim pisaniu - byłoby to dla mnie stanie w miejscu. Mam wrażenie, że dojrzewając będzie inaczej widzieć świat. W każdym razie ja daję jej szansę, a rdzennych mieszkańców cenię. :))) I nie twierdzę, że nie ma punktów wspólnych z Honetem - ale ja widzę taką pierwotną wrążliwość w jej wierszach - hmm czas pewnie zweryfikuje ;p
przysłano: 3 lutego 2013 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca