Wywrota

Komentarze

Na temat banału

Czarna Boni, opowiadanie, 15 listopada 2003
dobry 36 głosów 40 komentarzy
wyróżnienie redakcji

roozia 17 listopada 2003, 18:51
co ty człowieku wiesz o życiu????? i właśnie jesteś banalny, co to za kretyńskie BANALNE podejście, jakiś totalny źle pojęty ascetyzm, robienie sobie na przekór za wszelką cenę, żeby tylko wyłamać się z NORMALNOŚCI. kretynizm. debilizm.
dam ci dobrą radę - popracuj sobie przy zbiorze truskawek, a wierz mi, że wszystkie pseudoegzystencjonalne i psychodeliczne problemy opuszczą cię raz na zawsze. i śmiej sie w twarz, proszę bardzo. ja sie będę śmiać z ciebie.
17 listopada 2003, 19:46
oj roozia, do jakiego kretyńskiego człowieka ty mówisz? do bohatera- narratora? czy też może utożsamiasz mnie z nim? no cóz, jak byłam w czwartej kalsie podstawówki to też myślałam, że każdy pisze o sobie. ale potem zrozumiałam, że ten kto pisze dobrze, nie utożsamia się całkowicie ze swoimi bohaterami. oczywiście, w jakimś stopni musi to robić, prawda? po to, żeby stworzyć prawdziwą postać. jej myśli, charakter, problemy. ale niekoniecznie sam musi być swoja postacią. wiec nie wiem skad twój gniew...

ludzie mają wyimaginowane problemy. ludzie boją się banalności. czasami robią kretyńskie rzeczy, żeby wyłamac się z banalności. nie zawsze. stanowią być może bardzo mały procent wszystkich ludzi. ale jednak istnieją, prawda? a jesli istnieją, to można o nich pisać.

i własnie jest tak, że to MA BYĆ BANALNE. nie tylko bohater ucieka od banalności. cały tekst jest jedną wielką wariacja na temat banału. obroną przed nim. a najlepszą obroną jest właśnie atak. takze słowany. wykpienie swoich własnych lęków. i tutaj zostały one właśnie WYKPIONE. bohater nie jest wspaniałym wybrańcem, który odkrył, co jest naprawdę ważne. jest człowiekiem, który postopił irracjonalnie z takich, a nie innych powódek. i zauważ, że nie stał się przez to szczęśliwy. wprost przeciwnie, poświęcił swoje szczęście tylko dlatego, że bał się. może wcale nie banalności? może bał się miłości? może bał się otworzyć DO KOŃCA przed tą inną osobą i wymyślił sobie szlachetną wymówkę.

możesz czepiać się mojego stylu. historia może wydawać ci się głupia, a bohater niesympatyczny i kretyński. proszę bardzo. ale nie oceniaj zbyt pochopnie tego, co chciałam w tym tekście przekazać. bo tego, tak się składa, ani trochę nie zrozumiałaś.

no. a tak w ogóle to zyczę zdrowego dystansu. do wszystkiego. i mam nadzieje, że spojrzysz teraz na tę moją pisaninę, nie wazne, dobrą, czy kiepską, innym okiem. nie tak dosłownie.

:*
Czarna Boni 17 listopada 2003, 19:48
teraz tak sobie myślę, że może nie powinnam była nic tłumaczyc i bronić... eh...
Jose 17 listopada 2003, 20:04
...dziękuję...nie pytaj za co.
17 listopada 2003, 20:42
Rzeczywiście, jest to dobry tekst i w końcu porusza coś ważnego, a tego dawno na Wywrocie nie było. Dlatego też pozwolę sobie na dwie uwagi:
1.Wydaje mi się, że można by było rozwinąć to opowiadanie i bardziej zgłębić problem.
2.Styl jest dobry, jednak w niektórych momentach nadmiar wulgaryzmów razi. Oczywiście, wiem, tak miało być...Ale można nad tym pogłówkować.(Będę żył wegetując, będę żarł swoje własne odchody, będę skamlał z bólu. - trochę pretensjonalne i grafomańskie).

Poza tym, widzę duży talent, a niektóre fragment są naprawdę dobre! Pisz!

Pozdrawiam
Bartek
roozia 17 listopada 2003, 22:42
hihi.. to mnie zatkałaś... :) jak nikt dawno...:D:D
no dobra: już się poprawiam. hihi... wiesz ja mam wrażenie, że też już jestem trochę dalej niż w 4 klasie podstawówki... i tak szczerze mówiąc, to naprawdę nie uważam, że każdy autor pisze o sobie.

ale mniejsza z tym. być może zmyliła mnie ta narracja w pierwszej osobie liczby poj... hihi... oj źle z moją główką... ciekawe czemu:>

więc tak: zapewne nie jesteś człowiekiem, który całkowicie i dosłownie utożsamia się z owym bohaterem. skądś jednak musiały się wziąć w twojej głowie tego typu problemy...
wybacz mi w takim razie 'kretynizm' i 'debilizm'. ale powiem ci, że nadal doradzam truskawki, bo mnie ta pieprzona robota kompletnie wyleczyła z takich 'nieprzyziemnych' problemów. ja się dziś z tego śmieję, bo mam to za sobą i może dlatego tak ostro zareagowałam. ale to raczej nie był gniew, bardziej ostra odpowiedź na ostrą prowokację.

co sie zaś tyczy stylu - bo jakimś cudem zaniedbałam skomentowanie tegoż... no cóż, czytało sie nienudno, wiec styl musi być dobry. rzeczywiście można się przyczepić do tych wulgaryzmów, bo co tu dużo gadać... po masłowskich i innych to sie stało takie... BANALNE... ;P
no ale dobrze już, hihi... respect dla ciebie - po prostu mnie zarzyłaś:D
Klamzi 17 listopada 2003, 23:45
Dobre, mocne. Jedyne co moge postawic na minus to kilka bledow stylistycznych oraz dlugosc a raczej 'krotkosc' Twojego tekstu. Pisz dalej, dobrze jest.
A co do roozi, to: dziecko drogie pomysl, zamin cokolwiek napiszesz-- był taki poeta, moze go znasz, Tuwim sie nazywal i powiedzial kiedys: "Myslenie ma kolosalna przyszlosc...'
Aha, i jeszcze co do obrony wlasnego tekstu, to folguje zasadzie, ze autor umiera w momencie ukonczenia tekstu. Ty wiesz co napisalas, a to, ze inni nie rozumieja tego, to naprawde tylko i wylacznie ich problem.
Aha,Boni, sama dobrze wiesz, ze tak naprawde, kazdy autor pisze o sobie...
kussi 18 listopada 2003, 07:02
Mnie się podba i tyle wam powiem. Roozia! Słownik języka polskiego, litera "F": fikcja literacka!

A to, że czas leczy rany, to prawda... W każdym razie jak narazie. Pewnie truskawki też, ale z tymi truskawkami to jeszcze nie jest udowodnione na szerokim gronie, nie tak?

kussi.
Olenka 18 listopada 2003, 16:05
ejjjjj!!!!!!!!! własnie po przeczytaniu tego txtu uświadomiłam sobie ze tesh taka byłam kiedys.......:/...i nawet mi sie to podobało...bawiłam sie zyciem chlopakami.....oni robili sobie nadzieje a ja ich olewałam i to było zabawne ......i w końcu chciałam mieć kogos z kim bede na stałe a nie z którym moge sie tylko pobawić........i gdy teraz jest taka szansa .....przeczytałam txt i dochodze do wniosku ze wcale tego nie chce ....... chyba boje sie banału......a moze po prostu miłości ..... :/ txt ogólnie wywarł na mnie dużą wrażenie
roozia 18 listopada 2003, 17:15
hehe, klamzi - a tuwim to ten od lokomotywy??:D:D:D
a poza tym - cóż za banalna zasada, że autor umiera wraz z zakończeniem tekstu:) ja bardzo lubię wyjaśniać różnym matołkom, co też chciałam przekazać. wiesz, nie każdemu jest dane od razu zaqmać - dlategoteż wyższa inteligencja powinna zająć się takimi ludziami i pomóc im torchę... trzeba udostępniać szczyty ;)

a poza tym, co się czepiacie! każdemu się mała wpadka na kacu może przydarzyć :/

kussi - nie każdy potrafi sobie uświadomić jak wiele mogą zmienić w jego życiu truskawki:D życzę ci, żebyś do takich osób należała.
18 listopada 2003, 18:13
no cóz. ja w zasadzie także zgadzam się z zasadą, że "autor umiera zaraz po napisaniu...". ale cóż z tego, jeśli potem widzę komentarz, na który po prostu MUSZĘ odpisac. no muszę i koniec, bo inaczej to bym się w tym swoim grobie nieszczesnym do końca życia przewracała z boku lewego na prawy.
Czarna Boni 18 listopada 2003, 18:17
i tak się jeszcze zastanawiam, czy jeśli po napisaniu komentarza mam zamiar tłumaczyć go innym komentarzem, to jest to:
a objaw mojej choroby psychicznej której nie ma)
b smierc mojej inteliencji (której nie ma?)
c znak, że powinnam wypowiadać się TYLKO I WYŁĄCZNIE za pomocą wzorów matematycznych

dla wszystkich pytających- tak, wiem, że po śmierci nie będę mogła na nic czekać do końca życia. nie, nie wiem po co o tym jeszcze mówię
;)
19 listopada 2003, 13:59
Zasada, że autor umiera po napisaniu tekstu to podstawowa zasady krytycznej analizy motywow psycholgicznych w literaturze (do roozi). A do Boni: chodzi o to, zeby tak pisac, zeby kazdy rozumial tzn. twoja bieglosc pisania musi byc tak wysoka, ze nie musisz tlumaczyc matolkom o co chodzi. Literatura to rzecz trudna, i niestety nie jest dla wszystkich (tj. kazdy czytac moze, ale nie kazdemu jest dane zrozumiec) Czesto bywa tak, ze do tekstu trzeba dorosnac (to nie jest zaden przytyk) ja sam dorastalem bardzo dlugo np. do Dickens'a-- kiedys uwazalem, ze ten gosc w ogole nie potrafi mnie zainteresowac i pisze totalne bzdury, jednak teraz uwazam go za jednego z moich ulubionych pisarzy.
Dzik
Dzik 20 listopada 2003, 22:21
bardzo mi się podobało.
KATI 22 listopada 2003, 14:44
Wiesz, co mnie zastanawia w Twoim opowiadaniu : czy pisałeś to o sobie?
Przyjmijmi, że nie. Twój bohater ma całkowicie beznadziejne podejście do zycia. Tak bardzo stara się nie być banalnym, że wbrew tego co mu się wydaje nim jest. Wszyscy jesteśmy banalni czy tego chcemy czy nie. Cały swiat jest banalny, zwykły, normalny. To się nigdy nie zmieni, a miłość jest czymść różnym od banalności. Dla każdego jest inna. Każdy inaczej ją przeżywa. Może masz rację, to przecież takie normalne znaleźc tą drugą osobę, zakochac się ,spędzać z nią najszczęśliwsze chwile, wziąść ślub i żyć długo i szczęsliwie, ale czy znasz inny, mniej banalny sposób na miłość?
KATI 22 listopada 2003, 14:45
Wiesz, co mnie zastanawia w Twoim opowiadaniu : czy pisałeś to o sobie?
Przyjmijmi, że nie. Twój bohater ma całkowicie beznadziejne podejście do zycia. Tak bardzo stara się nie być banalnym, że wbrew tego co mu się wydaje nim jest. Wszyscy jesteśmy banalni czy tego chcemy czy nie. Cały swiat jest banalny, zwykły, normalny. To się nigdy nie zmieni, a miłość jest czymść różnym od banalności. Dla każdego jest inna. Każdy inaczej ją przeżywa. Może masz rację, to przecież takie normalne znaleźc tą drugą osobę, zakochac się ,spędzać z nią najszczęśliwsze chwile, wziąść ślub i żyć długo i szczęsliwie, ale czy znasz inny, mniej banalny sposób na miłość?
22 listopada 2003, 23:51
nie znam. i o to właśnie (och, jak chce mi się napisać "poniekąd") chodzi.

nie, nie jest o mnie. no, może byłoby, gdybym doszła własnie do takich wniosków. ale zamiast to zrobić, wolałam napisa copowiadanie i "mieć za sobą" w drugim, fikcyjnym życiu.
kadzura
kadzura 23 listopada 2003, 19:41
Dziękuję... mam dziwne wrażenie że nie tylko Twój bohater tak bardzo boi się banału - tak dużo w tym tekście z mojego życia...
znudzona
znudzona 25 listopada 2003, 12:42
spoko tylko troche usypiajace
geist 26 listopada 2003, 14:08
Tak naprawdę każdy z nas boi się banałów...wielu chciałoby od nich uciec...ale z nich składa się życie...
geist 26 listopada 2003, 14:09
...i nawet ten komentarz jest taki...banalny.
pies
pies 28 listopada 2003, 01:33
Banał, chora, niszcząca świadomość że wszystko już było. Nie warto myśleć do końca bo wiadomo że ktoś już to robił w dokładnie taki sposób. Ktoś już tam był, napisał to lub przeżył to identycznie. Po co robić kopię i okłamywać innych, bo siebie przecież się nie da. Odgryzę sobie łapy i będę leżał, zdam się na łaskę innych. Jak się już zdecyduję to zdechnę z głodu. Tego chyba jeszcze nikt nie zrobił.
Karma 29 listopada 2003, 10:53
Ciekawe spojrzenie na rozterki które prześladuą niektórych.Nie oceniam stylu,bo nie studiuje polonistyki.Mi sie podoba.
nocka 3 grudnia 2003, 23:35
Piekna samo-ironia panno roozio (to co do wpisu o matolkach z 18 listopada)
Co do opowiadania: to jeden z tekstow ktory zainteresowal mnie od pierwszego zdania az do samiutkiego konca. Swietna forma (to ze narrator sam siebie przylapuje na banalnosci - teksty w italikach) i jej przewrotnosc (powrot do banalnosci, chociazby np powtorzenie frazy 'czas leczy rany' w innym juz kontekscie). Naprawde...bardzo bardzo dobry tekst.
Pozdrowienia
nothing(wo)man
nothing(wo)man 4 grudnia 2003, 20:26
naprawde dobre. a roozia sie nie przejmuj bo (chyba juz ktos to zauwazyl)ona potrafi tylko krytykowac. pozdrawiam



strony: 1 2 »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca