Komentarze
Jeśli miałbym się rozpisać to na pewno nie byłby to krótki tekst. Staram się trzymać recenzję jako w miarę zwartą kompozycję inaczej sama długość mogła by zniechęcać potencjalnych odbiorców. Poza tym dalsze opisywanie płyty przemieniło by recenzję w analizę. Skoro czujesz niedosyt to powód byś sięgnął(zakładam rodzaj męski) po płytę:). Jeśli chcesz się czegoś jeszcze dowiedzieć to chętnie odpowiem na Twoje pytanie, postawione zarówno w komentarzach jaki i na privie.
do Pan A.:
Też tak sądzę. Swoją drogą Pidżama w swojej formie trochę straciła rację bytu i chyba był najwyższy czas na jakąś zmianę. W pełni popieram posunięcie Grabarza.Po co ciągnąć coś na siłę jeśli można stworzyć coś nowego.
Czasami czuję że na polskiej scenie są dwie osoby, które czego się nie dotkną staje się złotem - Kazik i właśnie Grabaż.
Pełna nazwa pojawia się tylko na koncertach:). Nawet na płycie jest napisane jedynie "Strachy na lachy" :P.
skoro zaczęliśmy temat o wielkich na polskiej scenie to jeszcze Nosowska też całkiem nieźle sobie radzi. Tak, żeby nie promować tylko jednej płci:)
P.S. Czy ktoś był wtedy w Lubinie? Bo mam pytanie - albo mnie pamięć myli, albo Grabaż śpiewał "Obławę" tylko nie wiem którą część...
Rodzaj owszem męski. Po płytę mam zamiar sięgnąć. Jak na razie słuchałem ale tylko z wrzuty, oryginału jeszcze nie posiadam. Jest przyjemnie ale szkoda, że nie dotarł "Autoportret Witkacego", bo naprawdę fajnie im wyszedł. A pytania... Chyba na razie brak ;).
Ale w każdym razie szacunek dla Grabaża, choć moim zdaniem porywał sie z motyką na księżyc. Podziwiam za odwagę.
ciekawe brzmienie akordeonu.
Otóż to, piosenki Kaczmarskiego wychodziły najlepiej Kaczmarskiemu... Oczywiście szanuję Grabaża że podjął się takiego wyzwania, cenię u niego to, że ma własne pomysły i nie boi się pokazywac ich światu (z niezłym skutkiem, wystarczy choćby spojrzeć na ilośc pozytywnych komentarzy i tych, którzy jeszcze mnie tu zjedzą za krytykę ich idola (; ), ale do mnie ta wizja nie przemawia.
a zresztą. Też fajnie : )
A ludzie z mojej szkoły chodzą do tej samej co ja do niej uczęszczam! To musi być przeżycie : )
a biologi uczył mnie facet z którym grał w zespole :P koleś jest nie z tej ziemi ;p