Wywrota

Komentarze

Nisza Krytycznoliteracka - „Twarde O” Rafała Kwiatkowskiego

Powakacyjna odsłona Niszy Krytycznej. Na początek września chcielibyśmy z wami porozmawiać o niedawnym dojrzałym debiucie, jakim jest Twarde O Rafała Kwiatkowskiego.

Witajcie we wrześniu! Lato powoli zmierzcha, gryzie się z jesienią, a ta jest podobno dobrym czasem dla poetów. Zastanawia nas, czy czytelnicy też nabierają pewnej szczególnej weny,…

Nisza Krytycznoliteracka · 12 września 2011 · nisza krytycznoliteracka · 33 komentarze

Radosław Kolago
Radosław Kolago 1 września 2011, 13:37
Z pewnością intryguje - ciekawa wersyfikacja i dobór słownictwa, głębię metafor dopiero badam, określam. Na pewno wrócę.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 1 września 2011, 13:48
Właśnie - pierwsze wrażenia. Dopiero jeden wiersz - czy można go odnieść do powyższego opisu "Twardego O"? Ile u Kwiatkowskiego filozofii, ile metafizyki, a ile przyziemności? Czy nie jest to przypadkiem przykład zacierania się granic?
sin∞ger
sin∞ger 1 września 2011, 13:53
Zastanawiający tekst, muszę go przegryźć czymś, gdyż na razie jestem w stanie powiedzieć "dobry, chociaż nie do końca".
Radosław Kolago
Radosław Kolago 1 września 2011, 14:29
Użycie archaicznej formy "jako" wybija mnie trochę z rytmu podczas lektury, poza tym nie mam zupełnie zastrzeżeń do formy, bo treściowo zgodzę się z Singerem - dobrze, ale bez szaleństw.
sin∞ger
sin∞ger 1 września 2011, 16:44
Przeczytałem raz jeszcze i raz jeszcze i raz jeszcze, aż doszedłem do wniosku, że nie umiem nic powiedzieć. Z jednej strony jest strasznie gęsto i trzeba się przebijać przez kolejne znaczenia, a z drugiej mam wrażenie pewnej płytkości tego tekstu. Radek ma rację co do "jako", wybija z rytmu, gdyby autor zdecydował się jednak na "jak", czytałoby się o wiele przyjemniej.
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 1 września 2011, 16:58
A to ci poeta!
Jakub Antolak
Jakub Antolak 1 września 2011, 17:15
zastanawiam się, czemu tytuł z hebrajskiego wzięty, (כותל - kotel; pol. ściana), a nie po prostu "ta ściana", albo "ściana" (co być może pozbawiłoby go [w jaki sposób?] oryginalności?) Kiedy czytałem ten wiersz, to sytuacja mówiącego w nim kojarzyła mi się z trikiem Copperfielda, jak "przechodził", zasłonięty, w sześcianie, przez mur chiński. Przez światło widać było jego sylwetkę, jak maca tę ścianę i maca, i w końcu w niej znika. Tu jest takie dotykanie ściany słowem, mówieniem, gadaniem, jednak przejścia żadnego, tylko twarda ściana, walenie głową, ad absurdum.
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 1 września 2011, 21:11
Przyłączam się do ,,jako''. Dobrze brzmi, ciekawe rekwizyty. Do przemyśleń i dalszych czytań.
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 1 września 2011, 23:16
Aha, Hakotel brzmi jak hostel - może pod tym kątem autor sobie coś zaplanował w wierszu :)
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 2 września 2011, 10:47
Tak, to ciekawe dlaczego poeci sięgają po obce języki w swoich tekstach. Dla brzmienia? Kodu? Może tekst jest zorganizowany pod tym kątem?

@SNGR, Kolago - znam ten ból, gdy jedno słowo potrafi zniszczyć tekst. Tutaj nie mam problemu, zmiana rejestrów w wierszach Kwiatkowskiego to zgrany w czasie motyw.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 2 września 2011, 11:30
Możesz mieć rację, Marcinie - nie jest tajemnicą, że każda litera alfabetu hebrajskiego coś symbolizuje, może takie zestawienie, oznaczające, jak napisał Jakub, ścianę, ma w rozbiciu na części pierwsze jakieś inne, zawoalowane znaczenie. A więc jestem w stanie przychylić się do teorii o specyficznym kodzie, który wpływa, a może nawet jest kluczem do interpretacji.
wiktor
wiktor 2 września 2011, 11:51
Tutaj ściana jest przede wszystkim kategorią filozoficzną i jako taką trzeba ją interpretować. Jednak dużo lepszym narzędziem analitycznym od fenomenologicznego wywodu jest w tym przypadku wiersz - kolejna figura ściany, karmiona czytelniczą niemocą, generująca kolejne już nie tak powabne, interpretacje - ściany.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 2 września 2011, 12:19
@Kolago - nie przyłożyłem się, nie wiedziałem, że alfabet hebrajski jest symboliczny. Mea culpa. :) A to już poszerza pole interpretacyjne.
@Jakub Antolak - mógłbyś nam pomóc? Obiło mi się o uszy, że uczysz się hebrajskiego.
@wiktor - biorąc całościowo, wiersz może być specyficznym rodzajem ściany, oddzielającym nas od sensów. Ciekawy trop.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 2 września 2011, 13:03
W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że „hakotel’ to jest jakieś wymyślone słowo, które jest tam po to, by zwrócić uwagę na umowność znaczeń, na umowność relacji między znaczonym i znaczącym. Może zresztą tak właśnie jest, może po to zabieg z użyciem hebrajskiego słowa. Ściana pozostaje tym samym, wszystko jedno czy określimy ją jako „ściana”, czy jako „hakotel”: „Nadal nie można na niej nic położyć.”

W ogóle w tym tekście na pierwsze miejsce wysuwa się jak dla mnie refleksja nad językiem, mową: „to ja mówiona, to ja pisana”. I chyba jakaś nieadekwatność tego języka do rzeczywistości.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 2 września 2011, 13:15
Pytanie do Wiktora: co rozumiesz przez to, że ściana jest kategorią filozoficzną?

Co do słów Przybylaka, i niemożliwości poznania - może to, między innymi, ułomność języka uniemożliwia nam owo poznanie?
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 2 września 2011, 21:02
Tymczasem zaprezentujemy kolejny wiersz: "Prolegomena do przyszłego teraz". Zwracając uwagę na warstwę brzmieniową utworu, da się wynieść coś z warstwy znaczeniowej? Jak ten wiersz wypada na tle współczesnego lingwizmu?
Radosław Kolago
Radosław Kolago 2 września 2011, 23:39
Mnie urzekła pointa, ten wiersz trafia chyba bardziej niż poprzedni, bo ja tutaj, na przykład, znajduję bolesną względność słów i formułek, ich małość w odniesieniu do życia w sensie stricto. Jakbym miał iść w interpretacji trochę dalej, można by się nawet pokusić o pewnego rodzaju bagatelizowanie, jeśli nie deprecjonowanie, wiedzy teoretycznej, książkowej, na rzecz doznań bardziej emocjonalnych.

Właśnie tutaj widziałbym bezpośrednią paralelę między brzmieniem, a treścią - wymienianie formułek, wzorów, szablonów, które w gruncie rzeczy znaczą niewiele, albo po prostu nie są ważne w szeroko pojętej egzystencji. Tak to widzę.
Jakub Antolak
Jakub Antolak 2 września 2011, 23:49
@M.Sierszyński - z objaśnieniem symboliki liter alef-betu to obawiam się, że nie pomogę, przynajmniej na tym etapie nauki (raz, że uczę się współczesnego hebrajskiego, a nie biblijnego, dwa, że dopiero szykuję się do poziomu średniozaawansowanego i mam małe pojęcie o wszelkich talmudach, misznach, itp. ale staram się :P). no i pokombinować mogę :)

a propos brzmienia - tak, kotel mi się kojarzy z hotelem, co w zastosowaniu do czterech ścian, jednym między nimi człowiekiem będącym (być może) jak podmiot w wierszu, w rozpaczy, gadający do ściany (frazeologia!), to faktycznie wydaje się pasować. automatycznie mi przy tym świta w głowie "pokój, w którym [nomen omen] świtają tapety" z "Dlaczego klasycy" Herberta (ale to bardziej skojarzenie, niż w miarę logiczna ścieżka interpretacyjna).
sin∞ger
sin∞ger 3 września 2011, 10:34
To co sądzę, o treści i brzmieniu wyraził już w swoim komentarzu Radek, ale zwróciłbym jeszcze uwagę na tytuł. Z reguły mierzą mnie takie paradoksy czasowe, ale w tym wypadku wszystko do siebie pasuje. "Teraz" wymieniamy między sobą formułki i przekazujemy niewiele treści, ale to "teraz" jest także przyszłością, tak to widzę.
wiktor
wiktor 3 września 2011, 11:34
Odpowiedź dla Dominiki: stwierdzenie że ściana jest kategorią filozoficzną oznacza, że można ją rozumieć jako fenomen opisujący sposób w jaki człowiek organizuje sobie świat, potrzeba ściany, podobnie jak potrzeba domu, wydają się elementarnymi ludzkimi potrzebami, dom zresztą w porządku filozoficznym następuje po ścianie, ściana jest pierwsza, jest bytem z natury negatywnym, czymś z zasady (nie)ludzkim.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 3 września 2011, 12:56
Marcin, ciekawe pytanie o relację warstwy brzmieniowej i znaczeniowej. Pierwsza strofa od razu skojarzyła mi się ze szkolnymi rymowankami, przewrotnymi zagadkami zadawanymi sobie przez dzieci, w rodzaju „ile to jest 2 x 2?”, w oczekiwaniu na oczywistą odpowiedź, że 4. Cała pierwsza strofa bazuje na tej szkolnej nomenklaturze: punkty A i B, rozkład akcentów. To brzmi trochę niepoważnie, może - jak zauważył Radek - ma zwracać uwagę na nieprzystawalność wyuczonych formułek do rzeczywistości?

Chociaż ta rzeczywistość, która wyłania się z wiersza też razi trywialnością: „codzienny, rozepchany przepływ, rdza, korzystanie z umiejętności hydraulika”. Może więc właśnie owa trywialność jest tym, co łączy obie te warstwy: brzmieniową i znaczeniową?
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 4 września 2011, 16:17
To może teraz trochę prozy poetyckiej? :)
Jakieś uwagi, spostrzeżenia?
sin∞ger
sin∞ger 4 września 2011, 16:33
Gdybym miał patrzeć na sam język, zajarałbym się jak pochodnia olimpijska, ale treściowo kompletnie tego nie rozumiem i mam wrażenie, że to czysty bełkot, przykro mi.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 4 września 2011, 17:36
To mi przypomina "rycie beretu" praktykowane przeze mnie w ogólniaku. Jako całość nie przedstawia według mnie żadnego sensu, natomiast poszczególne wyrażenia wydają się nosić w sobie nieokreśloną głębię, a przynajmniej takie stwarzają wrażenie. Jakbym miał się odnieść do poprzednich tekstów, to autor znowu zasypuje nas terminami i formułkami, znowu jest ta tajemnicza ściana i znowu nie wiem, co mam z nią zrobić.

Przychylam się w dużym stopniu do opinii Damiana, językowa maestria to za mało w połączeniu z zawikłaną i chaotyczną treścią.
Offler
Offler 4 września 2011, 20:36
no chyba, że chodziło o FORMĘ a nie o TREŚĆ? Apollinaire'a mam na myśli... chociaż chyba nie...



strony: 1 2 »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca