Komentarze
@SNGR, Kolago - znam ten ból, gdy jedno słowo potrafi zniszczyć tekst. Tutaj nie mam problemu, zmiana rejestrów w wierszach Kwiatkowskiego to zgrany w czasie motyw.
@Jakub Antolak - mógłbyś nam pomóc? Obiło mi się o uszy, że uczysz się hebrajskiego.
@wiktor - biorąc całościowo, wiersz może być specyficznym rodzajem ściany, oddzielającym nas od sensów. Ciekawy trop.
W ogóle w tym tekście na pierwsze miejsce wysuwa się jak dla mnie refleksja nad językiem, mową: „to ja mówiona, to ja pisana”. I chyba jakaś nieadekwatność tego języka do rzeczywistości.
Co do słów Przybylaka, i niemożliwości poznania - może to, między innymi, ułomność języka uniemożliwia nam owo poznanie?
Właśnie tutaj widziałbym bezpośrednią paralelę między brzmieniem, a treścią - wymienianie formułek, wzorów, szablonów, które w gruncie rzeczy znaczą niewiele, albo po prostu nie są ważne w szeroko pojętej egzystencji. Tak to widzę.
a propos brzmienia - tak, kotel mi się kojarzy z hotelem, co w zastosowaniu do czterech ścian, jednym między nimi człowiekiem będącym (być może) jak podmiot w wierszu, w rozpaczy, gadający do ściany (frazeologia!), to faktycznie wydaje się pasować. automatycznie mi przy tym świta w głowie "pokój, w którym [nomen omen] świtają tapety" z "Dlaczego klasycy" Herberta (ale to bardziej skojarzenie, niż w miarę logiczna ścieżka interpretacyjna).
Chociaż ta rzeczywistość, która wyłania się z wiersza też razi trywialnością: „codzienny, rozepchany przepływ, rdza, korzystanie z umiejętności hydraulika”. Może więc właśnie owa trywialność jest tym, co łączy obie te warstwy: brzmieniową i znaczeniową?
Przychylam się w dużym stopniu do opinii Damiana, językowa maestria to za mało w połączeniu z zawikłaną i chaotyczną treścią.