Wywrota

Komentarze

Nisza Krytycznoliteracka: Jakub Sajkowski

W styczniowej odsłonie zaprezentujemy „Ślizgawki" Jakuba Sajkowskiego.

Witamy w styczniu! Na nowy rok redaktorzy i współtwórcy Niszy Krytycznoliterackiej obiecali sobie, że wciąż będą starać się promować poezję w sposób, jaki został ongiś obrany w…

Nisza Krytycznoliteracka · 19 stycznia 2012 · nisza krytycznoliteracka · 49 komentarzy

Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 9 stycznia 2012, 22:05
Moje pierwsze pytanie: czym ten wiersz wyróżnia się na tle pozostałych debiutów, jeżeli w ogóle? Drugie: macie jakieś pomysły interpretacyjne? I trzecie, po ludzku: podoba się? ;)
Kuba Sajkowski 10 stycznia 2012, 13:19
Witam wszystkich,
ciekaw jestem co też się z tego wszystkiego urodzi:)
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 10 stycznia 2012, 18:12
Marcinie zjadłeś dedykację :) Chociaż ten wiersz i bez niej kojarzy się z poetyką Justyny Krawiec (poprzez psie tematy).

Są w nim prawie wszystkie elementy spajające tomik. Można wyjąc z niego słowa ,,gaśnięcie'' i ,,ogień'' i już będziemy mieli odniesienie do tytułu pierwszej części.

Opisuje kontakt z wybranka poprzez sen - bo ,,suka'' to oczywiście zmyłka:)

Dobrze się go czyta.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 10 stycznia 2012, 18:12
Pierwsze, co mnie zastanawia przy powyższym tekście to użycie angielskiego w tytule. Czasem mam wrażenie, ze rozmaici autorzy sięgają po język obcy, zamiast poszukać odpowiednio silnego wyrażenia na gruncie rodzimym. Inna sprawa, że powoduje się przy tym niepotrzebny rozgardiasz myślowy: bo może autor przywołuje tu jakiś tytuł filmowy? piosenki? a może cytat, który w tłumaczeniu nie zachowuje swoich wartości? Ostatnia strofoida podpowiada mi, że raczej tak nie jest, że tytuł nawiązuje do nowotworu, który może i chroni przed samotnością, ale w niezbyt pożądany sposób.

Poza tym podoba mi się uchwycenie tematu. Żaden z tego wiersza polski dokument, pokazujący trudne warunki, zabiedzonych, głodujących, maltretowanych itd. Zamiast mówić o bólu, o stanie fizycznym osoby chorej jest on zobrazowany, przez co bardziej odczuwalny. Zamiast powiedzieć: nie poddaje się, walczy o życie, jest: "masz mundur czerwonej rewolucjonistki".

Rzecz inna - to przecież fragmenty, wspominki snów, a snów nigdy w całości opowiedzieć nie potrafimy - bardziej je widzimy niż jesteśmy w stanie je wymówić. I myślę, że to w dużej mierze ten wiersz pokazuje. I z rudej suki może stać się rewolucjonistka.
Kuba Sajkowski 10 stycznia 2012, 18:22
Tomasz Smogór - tak, zależało mi na tym żeby wiersze nie były tylko osobnymi bytami, ale też "spajały" tomik:) cieszę się że jest to widoczne.
Justyno - wiersz jest trzyczęściowy de facto, tu prezentuję tylko pierwszą część. Druga część rozjaśnia nieco - chodzi o piosenkę z lat 50-tych pt "You will never walk alone", która jest przy okazji hymnem klubu piłkarskiego Liverpool:)

www.youtube.com/watch?v=8smO4VS9134

ale poza tym myślałem również o Twojej interpretacji:)

Dzięki wszystkim
Kuba Sajkowski 10 stycznia 2012, 18:25
o, tu jest jaśniej dlaczego tytuł po angielsku:

poznan.gazeta.pl/poznan/1,36000,6955622,Z_cyklu__W…
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 10 stycznia 2012, 18:32
Dzięki za linki, zaraz sobie poczytam :)
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 10 stycznia 2012, 21:13
Na Patriarszych Prudach Berlioz przekonywał Iwana Bezdomnego, że Jezus nie istniał, a potem przyszedł ten tajemniczy jegomość, który powiedział, że owszem, istniał i że Annuszka rozlała już olej... i tak dalej.

Z jakichś powodów to Patriarsze Prudy właśnie przykuły moja uwagę w pierwszej kolejności.

Co do pytania Marcina, to nie jestem pewna, czy na podstawie jednego wiersza można coś powiedzieć o wyróżnianiu się na tle innych debiutów. Utwór jest dobry, jest sprawnie napisany i robi spore wrażenie tą puentą. Przyznaję się grzecznie, że twórczości autora nie znam i od tego wiersza zaczynam, więc ogólniejsze wnioski zostawię sobie na koniec.
ew
ew 11 stycznia 2012, 18:51
Do pierwszego natarcia pozwolę sobie dodać jeszcze dwie wersje wiersza, znajdujące się w "Ślizgawkach":
ew
ew 11 stycznia 2012, 18:53
You will never walk alone


Piąta rano. Na stacji moskiewskiego metra ruda suka
i sprzątaczka. Kobieta wie, że za chwilę zleją się z tłumem,
przestanie być z psem sam na sam,

ale nie zamierza go dotknąć. Czuje lęk, że zarazi się
jakąś chorobą, zapali od rudego płomyka.
Będzie równie widocznym celem.

Kiedy sprząta puszki po piwie, myśli: tej nocy
po raz kolejny spotkał chłopaków.
Śledzili cudzą grę w pubie, potem

nastąpili na kulawą nogę. Dwa do zera,
zawszona suko, pobudka!

Teraz jeszcze leżą w łóżkach
bez czerwonych koszulek Liverpool FC. Śni im się

przejmujący chłód, wiatr wzbudzony
przez odjeżdżający pociąg,
oślepiające płomyki świateł.
ew
ew 11 stycznia 2012, 18:54
You will never walk alone

Who by fire?
Who by water?


Śniło mi się, że byłaś damą z pluszowym pieskiem,
który pozostawia po sobie rude kłaki. To mogły być rewersy

prawdziwego ognia, prawdziwego, piekącego bólu
zżerającego od środka. Na tej ziemi jałowej
nie ma już miejsca na game of chess, na spokojną strategię.

Szachownica jest teraz piłką ze sztucznej skóry, poruszającą się zbyt
szybko.

Śniła mi się ta sama piosenka, którą miałem w słuchawkach,
gdy odchodziłem w swoja stronę, w dniu, kiedy ucieka od nas ruda.
Zignorowałem Cię, choć chciałaś jeszcze o tym porozmawiać.

Teraz zbieram Cię spomiędzy torów pociągu
i zaszywam pod sercem jak tumor cordis, w próżniowej pompie
swojego ciała. Słyszę tę samą piosenkę, zagłusza niepewny stukot kół.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 11 stycznia 2012, 19:19
A sądzicie, że pominięcie dedykacji (dla Justyny Krawiec) może zmniejszyć możliwości interpretacyjne?
ew
ew 11 stycznia 2012, 19:22
Trzy jednakie na pozór wiersze w jednym tomiku? To już coś, co zwraca uwagę i pozwala w jakiś sposób zidentyfikować autora i wyróżnić go spośród innych. Tak myślę.

Pierwsza wersja:
Po przeczytaniu wiersza w artykule, pomyślałam sobie, że, wiersz jak wiersz, poprawny, nie wywołujący żadnych emocji. Natomiast po zbadaniu wnętrzności tomiku, struchlałam, czytając kolejne wersje.

W pierwszej autor jakby ślizga się tylko po temacie, określa jakąś tęsknotę, nawet nie tę wielką, za kimś, kto do mnie nie dotarł wizualnie ani zmysłowo, ani klimatycznie. Pointa z rakiem jedynie wywołała we mnie jakieś tam emocje, które zaraz opadły dając pierwszeństwo uczuciu wykorzystania nazwy choroby na potrzeby publiki.

Druga wersja:
Jest kobieta, jest wizja kobiety, i wizja psa. Jedność opuszczenia i samotności tych dwóch postaci. Jest obraz metra moskiewskiego, o b r a z - nie jego wspomnienie, jak w wersji pierwszej. I tu w to metro można wejść, poczuć kwaśność piwa z wyrzuconych puszek i poczuć odór potu chłopaków śniących chłód nad ranem, można usłyszeć ich zaciętość i butność i fałszywą, podchmieloną męskość. I ich chęć pokazania swojej wyższości nad przeciętnym , pokazania jej, a potem stoczenia się poniżej przeciętnej.

Trzecia wersja:
Kolejne ujęcie tego samego klimatu, jednak obrazowo inne zupełnie. Ujęcie senne, bolesne, przejmujące. Jałowość ziemi w zestawieniem z prawdą bólu, tak trudna do wypowiedzenia, tu wypowiedziana została.
A pointę ze zbieraniem jej z torów , przemilczę, bo o tym lepiej milczeć. O najświetniejszych pointach się po prostu milczy. Bo tak wypada.



Tyle miałam wrażeń po przeczytaniu tego tryptyku. A robiąc trzy kroki do tyłu i kierując się nie tylko emocjami, muszę powiedzieć, że technika, z mojego punktu widzenia, daje dużo do życzenia. Czepię się oczywiście angielszczyzny, Rej się w grobie przewraca, drogi autorze.. I czepię się przerzutni, są bezsensowne zupełnie, .. bo taki trend? bo to się czyta? dla mnie te przerzutnie nieprzemyślanie brzmią po prostu. A można by pomyśleć..np:
"Śledzili cudzą grę w pubie, potem
nastąpili na kulawą nogę."
- bez przecinka po pubie, mogliby chłopcy śledzić potem, pijanym takim i cuchnącym, ale autor zamknął drogę tej interpretacji przecinkiem, co mi się zupełnie nie podoba. I ten zabieg autor stosuje często, robi puszkę z wersów, nie pozwala czytelnikowi dostatecznie płynąć nimi.
Kuba Sajkowski 11 stycznia 2012, 19:37
Ew - bardzo dziękuję za wyczerpującą wypowiedź, do reszty odniosę się później,
natomiast tu jeszcze raz o angielszczyźnie:
wszystkie makaronizmy są tutaj cytatami/nawiązaniami, tytuł cyklu jest jednocześnie tytułem piosenki /wzięło się od tego Liverpoolu w drugiej części, bo jest to jednocześnie tytuł hymnu/, motto do trzeciej częsci jest z Cohena, "Game of chess" to nawiązanie do Eliotta.
Poza szacunkiem do języka polskiego miałem podczas pisania tomu podejście, by, jeśli już cytuję, zachować piękno oryginału:)
Kuba Sajkowski 11 stycznia 2012, 19:38
Marcin - dla mnie w zasadzie nie zawężałaby, to po prostu kolejna możliwość/warstwa:) jeśli komuś tak czy siak się pisanie Justyny kojarzy - będę ciekaw jak to by można odczytać. Dedykacja w zasadzie niekoniecznie miała być nawiązaniem do pisania Justyny, ale takie
Kuba Sajkowski 11 stycznia 2012, 19:40
Marcin - niekoniecznie, raczej mogłaby być to kolejna warstwa:)
zresztą nie do końca zamierzona przeze mnie, bo dedykacja niekoniecznie miała nawiązywać do pisania Justyny, ale takie porównanie również mogłoby być ciekawe:)
ew
ew 11 stycznia 2012, 20:50
"A sądzicie, że pominięcie dedykacji (dla Justyny Krawiec) może zmniejszyć możliwości interpretacyjne? " - Marcin.. cóż to za pytanie.. jak dla piesy, to wiadomo, bliskość, znanie, i w ogóle, o czym tu gadać. Autor tą dedykacją wywrotą (w sensie, mną) zawładnął. I tyle na temat.
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 11 stycznia 2012, 21:14
Nie sądzę, by zmniejszało. Bo nie czytam przez poetykę Justyny Krawiec. Mimo wspólnego motywu, to dwa różne style - przy czym jeden nie zachęca.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 11 stycznia 2012, 21:33
Jakoś nie przekonuje mnie czepianie się wtrąceń obcojęzycznych, bo mam wrażenie, że pod ostrzałem jest głównie angielski, którzy rzekomo zaśmieca naszą mowę ojczystą. Bo takiej, dajmy na to, łaciny nikt się już nie czepia. I ten sam Rej, co tak się przewraca też pisywał tytuły po łacinie.
Żądam językowego równouprawnienia.
ew
ew 11 stycznia 2012, 22:58
łacina, Domka, to łacina, i jej się czepiać nie nada, a kisiel amerykański, to trochę inna sprawa jest. I jej się czepiać trzeba. I tak nadmiernie nam włazi w życie codzienne, teraz już nawet nie pojesz bez ameryki, więc poezję proponuję zostawić czystą, naszą, rodzimą, co z łaciny pochodzi też.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 11 stycznia 2012, 23:32
No ale język żyje, Ewuś. I żeby żył dalej to go od świata izolować nie można. Języki trwają nie dlatego, że zachowują czystość. Języki trwają, bo wchłaniają to, co mogą wchłonąć. To jest żywioł i mnie osobiście raczej fascynuje tegoż żywiołu niepohamowany rozwój.
Konrad Matysiak
Konrad Matysiak 11 stycznia 2012, 23:37
Obcojęzyczne wstawki są spoko. Moim zdaniem dodają pewnego "rodzaju" polotu...
Kuba Sajkowski 11 stycznia 2012, 23:56
Ja się po części zgadzam i z Ew i z Dominiką, kompletnie nie zgadzam się z JohnColt, wstawki nie mają dodawać "polotu", mają być czymś uzasadnione, tutaj na przykład są po prostu cytatami:) kwestia czy cytaty powinno się tłumaczyć, czy nie, ja uważam że nie, skoro Cohen pisał po angielsku, to cytuję go w oryginale:) no, chyba że cytuję np. Tranströmera, to zakładam że cytat po szwedzku /którego i tak nie znam/ byłby już kompletnie niekomunikatywny, bo raczej mały procent Polaków zna szwedzki;)
Kuba Sajkowski 12 stycznia 2012, 00:04
Ew - wracając do Twoich uwag - trudno mi powiedzieć co gdzie zrobiłby brak interpunkcji, jednak w przykładzie w którym podałaś - moim zdaniem niewiele. Dodaje to co prawda jakąś dodatkową możliwość odczytu, ale jaka jest tak naprawdę wartość dodana że sobie można odczytać "śledzili cudzą grę w pubie potem" oraz "potem nastąpili na kulawą nogę"? Wedle mnie praktycznie żadna, chyba że Ty jakoś to inaczej interpretujesz. No ok, można się pobawić słowem, jednak ja nie lubię zabawy która jest pustawa:)
Co do przerzutni - wedle mnie przede wszystkim one ustawiają rytm tekstu, to, gdzie zawieszam głos przy czytaniu, czasem to, gdzie logicznie przepływam sobie do kolejnej myśli - konkludując, nie zawsze koniecznie chcę nimi dodać jakieś kolejne znaczenie, co nie znaczy że uważam że są bez sensu:)
Konrad Matysiak
Konrad Matysiak 12 stycznia 2012, 07:17
Odgórnie zakładam że wszystkie składowe tekstu są uzasadnione. Co komu po pustych słowach ^^



strony: 1 2 »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca