Literatura

O POEZJI I NIE TYLKO … część 3

O POEZJI I NIE TYLKO … część 3  [1]

 

 

1. Związki literatury i ekonomii.

 

Na Zjeździe Polonistów w 1995 r. poddano pod dyskusję problem „Czym stała się dziś historia literatury?” – obecnie, po upływie 25 lat możemy zapytać: jak możliwa jest taka historia literatury jaką mamy w 2020 roku z perspektywą na kolejne pytanie: jaka będzie historia współczesnej nam literatury pisana przez historyków literatury za kolejne 20 lat, oglądając się do tyłu na 45 lat polskiej przeszłości literackiej – odpowiadamy: na pewno bez wierszy Małgorzaty Kiryjewskiej, Andrzeja Fereta i Elżbiety Auguścińskiej oraz na pewno bez awangardy poetyckiej jaką wytworzono w latach 2017 –   2020 wydając monumentalne dzieło Boski Chór.

 

Komu więc zależy na tym, aby historia była „robiona” beznamiętnie i bez kreowania obszarów bezpiecznych a skupiała się na dwóch punktach biegunów optyki nowego boskiego świata, który już istniał w 1995 roku, i którego rzeczywistość zaistniała na dwóch biegunach filozofujących literatów: co nam potrzeba a co nam nie potrzeba – a nie była historią naturalnie piszącą się poprzez obecność kamieni węgielnych w przekazie kulturowym lecz oparta na zapalanych łuczywach i pochodniach literackiego zawodu.

 

Dylemat jak możliwa jest historia literatury dziś, w spojrzeniu do roku 1995, powinniśmy odnieść nie do nauk humanistycznych jak etyka, filozofia, socjologia oraz do symbolizmu i metafory, lecz do twardej wartości pieniądza i relacji społecznych, które od początku lat 90. zaczęły wytwarzać się, a w zasadzie zaczęto wytwarzać  – a więc do kapitalizmu i politologii, ale nie tej – o jakiej jeszcze wówczas nauczał Jan Paweł II w swoich pielgrzymkach do kraju, ale do twardej dialektycznej ekonomii powiązanej ściśle z psychoanalizą. Dylemat historyka literatury dziś nie istnieje i propozycje innej historii literatury są sprytnie usuwane metodami psychoanalizy i twardym pieniądzem.

 

Wtedy w 1995 r. wszystko istniało na wyciągnięcie ręki, było wolne i radosne – a kwestionowanie, że dyscyplina historycznoliterackiej upadłości już się nigdy nie powtórzy należało do herezji – gdyż lud boży słuchał swoich polityków i swoich pasterzy a nauczanie o społecznej wartości nowego świata oświecało nadzieję, wiarę i czyniło drogę pełną miłości, na której ufność przeradzała się w przekonanie, że zaistniały obszary bezpieczne.

 

Spojrzenie na materiały literackie minionych 25 lat historii literatury wydobywa jednak podstawowe związki pomiędzy literaturą a ekonomią, nie jako socjologią, lecz ekonomią znaku [2, str. 112], jak pisze Jakub Skurtys:

 

Rozprawa „Wat plus VAT. Związki literatury i ekonomii w twórczości Aleksandra Wata” Marty Baron-Milian[2] jest pierwszym ku temu krokiem, politycznie dość ostrożnym, ale i tak bardzo potrzebnym. Jeśli miałbym bowiem ocenić, czego najbardziej brakowało w prężnie rozwijanej refleksji nad autorem Ciemnego świecidła, to właśnie dostrzeżenia, jak bardzo jego twórczość uwikłana jest w refleksję ekonomiczną. To czyni zresztą autorka na pierwszych stronach, zbierając marginalne uwagi, które padały od dawna w różnych interpretacjach (Czaplińskiego, Stali, Olejniczaka), i biorąc je za punkt wyjścia do pogłębionej, niezwykle rzetelnej refleksji nad całą spuścizną Wata. Niewątpliwym atutem pracy jest wykorzystanie archiwum pisarza w Beinecke Library w Yale oraz notatników, które ‒ wówczas jeszcze w maszynopisie, zebrane i zredagowane przez Adama Dziadka i Jacka Zielińskiego[3] ‒ zawierają sporo ciekawych, nieznanych dotąd myśli. Choć wypełnia autorka najbardziej dotkliwą lukę w „watologii”, nie chce robić rewolucji, deklarując od początku, że rozwijać będzie zaproponowaną niegdyś przez Dziadka ideę „wymiany ciała na znaki”[4]. Rozprawa doktorska, która legła u podstaw książki (wyróżniona w konkursie o nagrodę „Archiwum Emigracji”), pisana była pod kierunkiem Danuty Opackiej-Walasek, a jeśli wziąć jeszcze pod uwagę interpretacje Józefa Olejniczaka, również uznanego badacza Wata, choć raczej specjalisty od egzystencjalnych kontekstów, to możemy powiedzieć, że wśród pracowników Uniwersytetu Śląskiego powstała wręcz „watowska” szkoła. Gdyby zaś połączyć „somatyczność” Dziadka, „religijność” Olejniczaka i „ekonomiczność” Baron, to uzyskamy wyczerpujący i niezwykle fascynujący obraz twórczości autora Ucieczki Lotha.

 

Teresa Kostkiewiczowa zauważa [1, str. 22], że klimatem przewodnim historii literatury w „nowym świetle” stało się podważanie stabilności i podstaw, na które maja wpływ „ponowoczesne” kategorie inności, które negują kategorie ciągłości i trwałości, czego celem miałoby być wprowadzenie dekonstrukcyjnych idei i podjęcie „przebudowy” polskiej cywilizacji w klimatach ponowoczesnej socjalności społecznej, co jest powiązane z kryzysem historii, poznania i podmiotu w paradygmacie dotąd uważanego za najważniejszy – tworzenia historii na kamieniach węgielnych zakładanych przez system wychowania i kształcenia oraz wspierania ich narodową ekonomią. Negowanie swojej historii, wprowadzanie destrukcji do systemu wychowania i kształcenia oraz brak narodowej ekonomii dla rodzących się kamieni węgielnych polskiej cywilizacji jest celowym podkopywaniem podstaw egzystencji narodu przez świadomie prosperujących „ogłuszaczy” neomodernizmu społecznego i ekonomii marksistowskiej[5] klas społecznych [1, str. 23-24]:

 

Uwarunkowania sądów na temat prawomocności badań historycznoliterackich lub jednoznacznego kwestionowania ich potrzeby były już wielokrotnie analizowane. Tego typu opinie wiąże się z przejawami kryzysu nowożytnego paradygmatu nauk humanistycznych, z kryzysem historii, poznania i podmiotu. Głośne publikacje modnych myślicieli utwierdzały w tym poczuciu kryzysu również badaczy literatury, coraz bardziej skłonnych do ustępowania z pola własnych zainteresowań lub wprowadzania nowych kwestii spychających na obrzeża dyscypliny problemy uważane dotąd za najważniejsze. Sytuacja rzeczywiście dojrzała więc do tego, żeby spojrzeć na historię literatury w nowym świetle, odnieść się do dekonstruujących ją idei i podjąć jej przebudowę, z uwagą traktując to wszystko, co podkopało jej podstawy i podważyło stabilność. Przebudowę wypada zacząć od przeglądu stanu fundamentów, wyraźnie nadwątlonych przez ponowoczesne klimaty negowania kategorii ciągłości i trwałości. Wśród założeń fundamentalnych najistotniejsze wydaje się to, że uprawianie historii literatury jest możliwe jedynie w sytuacji przyjęcia zespołu założeń o charakterze ontologicznym i teoriopoznawczym[6]. Pierwsze z nich jest raczej przypomnieniem lub przywróceniem przekonania towarzyszącego zainteresowaniu piśmiennictwem od jego początków (banalnego, ale nie oczywistego dzisiaj) o humanistycznym charakterze zarówno owego przedmiotu, jak i odnoszących się do niego zabiegów poznawczych[7]. Charakter ów przejawia się w językowo-komunikacyjnej naturze tworzonych przez konkretne osoby i swoiście zorganizowanych przekazów (wypowiedzi literackich); w ciągłości owego tworzenia, którego rezultaty składają się na nieustannie wzbogacającą się, ale zarazem otwartą całość i są odbierane jako przynależne do tej całości[8]; wreszcie - w funkcjonowaniu tych wypowiedzi jako swoistej, niepowtarzalnej werbalizacji doświadczania świata przez konkretny podmiot ludzki (osobę) dla komunikowania własnej refleksji innym ludziom.

 

Twórca wypowiedzi poetyckich, w obszarze uprawiania historii literatury przez innych, jest zazwyczaj nieświadomy, że istnieje coś, co nie jest wspólne wszystkiemu co nosi jego talent, doświadczenie życiowe, nie wie, że oblicze humanistyczne o charakterze ontologicznym i teoriopoznawczym nie istnieje dla obszarów wolności, których w ogóle nie ma, ale jest ponadto skażone brakiem kategorii ciągłości i trwałości w jakim powinien zaistnieć twórca w podstawach i w stabilności swojej kultury wynikłej z polskiego piśmiennictwa. Dlatego poddawany jest nieustannej refleksji na temat dzisiejszej historii literatury. „Polonistyka w przebudowie”, co zabrzmiało w 1995 roku na Zjeździe Polonistów jednak – co pokazuje upływający czas liczony już prawie w trzech dziesięcioleciach – nie okazała się bezpiecznym politycznym gwarantem bezpiecznej nadbudowy na kamieniach węgielnych jakim czuje się każdy wolny[9] twórca będący świadomy swego fundamentu. 

 

Niezrozumiałym więc wydaje się fakt – chociaż sprawy badań historycznoliterackich były analizowane wielokrotnie w paradygmacie nauk humanistycznych w powiazaniu z kryzysem historii, poznania i podmiotu a pojawiające się analizy związku literatury i ekonomii, chociażby analiza refleksji ekonomicznej Aleksandra Wata dopiero co nabierająca mocy –  że wyniki badań są bardzo słabo naświetlane w środowisku literackim, co skutkuje istnieniem formy niemożliwej poetyki polskiej w milenijnej syntezie historycznoliterackiej.

 

Oto, co pisze Teresa Kostkiewiczowa [1, str. 22]:

 

Niespełna dziesięć lat temu, na poprzednim Zjeździe Polonistów został poddany refleksji problem: czym stała się dziś historia literatury[10]. Formuła „Polonistyka w przebudowie”, zaproponowana przez organizatorów obecnego spotkania, brzmi bardziej kategorycznie, wskazując zadanie, jakie winni podjąć badacze uprawiający tę dziedzinę nauki o literaturze. Między zjazdami trwała normalna praca licznych historyków literatury, ukazało się też wiele publikacji oświetlających ważne zjawiska różnych epok. Zarazem jednak – w trybie mniej lub bardziej bezpośrednim – toczyła się, trwająca zresztą od kilkudziesięciu lat, dyskusja na temat przedmiotu, metod i zobowiązań historii literatury. Etapy i kierunek owej debaty wyznaczają już choćby tytuły najważniejszych publikacji: od jednoznacznego przekonania o potrzebie historii literatury pojmowanej jako „węgiel naszego zawodu”, przez pytania „jak możliwa jest historia literatury”, „jaka historia literatury jest nam dzisiaj potrzebna”, po rozważania „dylematów historyka literatury” i propozycje „innej historii literatury”. Zajmowane w tej dyskusji stanowiska mieszczą się między biegunami „potocznej obrony” tej dyscypliny a kwestionowaniem zasadności „optyki historycznoliterackiej” lub nawet uznaniem jej za przeżytek[11].

 

 

2. Poezja, jej poeci, o których chcielibyśmy napisać.

 

Rozmowy liryczne i poezja Małgorzaty Kiryjewskiej, Andrzeja Fereta i Elżbiety Auguścińskiej to kontynuacja programu poetyckiego zapoczątkowanego jeszcze dwa lata temu w wydawnictwie Boskiego Chóru przez sześcioosobową grupę poetów – jednego Pana – to Andrzej Feret i pięć Pań, z której jedną jest Pani Małgorzata Kiryjewska – to program wpisujący się w projekt polskich pieśni bez słów, o którym napisaliśmy w naszych drugich wspólnych rozmowach lirycznych i poezjach [4, str. 5]:

 

Nie jest więc współczesna poezja pieśni bez słów wpisana w Leśmianowską pieśń bez słów, w tą wagę słowa poetyckiego, którą projekt Leśmiana miał wynieść do najoryginalniejszych i najważniejszych w polskiej literaturze dwudziestolecia międzywojennego i miał wpisać do naszej wciąż Młodej Polski. W projekcie Leśmiana konstruowany stan pierwotności jest obdarzony wrażliwością twórczą i w sposób twórczy posługuje się językiem.

 

co chcielibyśmy już odnosić do poezji napisanej wspólnie w sześcioosobowym zespole, a w pierwszych rozmowach lirycznych i poezjach [3, str. 5] stwierdziliśmy naszą wspólną platformę poetycką: 

 

– a więc w naszym dialogu pojawia się opozycja marzeń i naszej miłosnej kondycji, także opozycja duchowego kognitywizmu przytwierdzonego do ziemskich realiów, ale również do realiów marzeń i miłosnych ekfraz, wynikających z bytowania w tunelu luster, wyznaczonych przez dwa zwierciadła, któremu na imię: On i Ona. Nie ma w tym żadnej żałobnej refleksji, antagonizmu życia do śmierci ani oczekiwania śmierci, gdyż nasza poezja jest czystą poezją życia i ekstazy melancholii zasianego życiowego prochu u Niego i ekfrazy boskiej mocy twórczej u Niej, jest to więc ziemskie koło poprawnej miłosnej przyczyny w rozumieniu przeszkód, jakie obcy podmiot liryczny przysyła w konstatacji swojej ekfrazy, stanów, rozmów, obyczajów, wcieleń w zło i wcieleń w metafory raju, w metafory złej życiowej powieści, jak monopol apoteozy fałszywej relacji antropocentrycznej – wytracania poprawnej polskiej polszczyzny w sarmackim miłosnym uniesieniu, a jako byt fałszywy i nudny w swoim przejawieniu, nazbyt natarczywy i słaby w wyrażania naszej

polskiej mowy miłosnej, uczuciowej i realnej. Nasze strofy są potężną apoteozą sztuki magii miłosnej – czystej w rozumie i w odbiorze w tunelu luster, wzorem dla par „ona i on”, którzy poszukując odbić w swoich obrazach są jeszcze nadzy w swoich rozmowach, gdyż ułożeni w metafory złej życiowej powieści jak monopol apoteozy fałszywej relacji antropocentrycznej – wytracani z poprawnej polskiej polszczyzny w sarmackim miłosnym uniesieniu, a jako byty fałszywe i nudne w swoim przejawieniu siebie, nazbyt natarczywi i słabi w wyrażaniu naszej polskiej mowy miłosnej, uczuciowej i realnej.

 

którą także chcielibyśmy odnieść do naszego zespołu sześciu osób.

 

Założenie kolejne, które chcielibyśmy poddać naszej analizie to natura podmiotu – twórcy wypowiedzi poetyckich, co również odnajdujemy w pracy Teresy Kostkiewiczowej [1, str. 24]:

 

Założenie kolejne ma nieco większy stopień ogólności, dotyczy bowiem pojmowania natury podmiotu – twórcy wypowiedzi literackich. Dla uprawiania historii literatury niezbędne jest uznanie „najszacowniejszej, najdawniejszej idei istoty i normy człowieka «jako takiego» - czy to w klasycznej formie animal rationale, czy też w biblijnej imago Dei”[12]. Dyscyplina ta wyrasta z przekonania, „że istnieje coś wspólnego wszystkiemu, co nosi ludzkie oblicze i że dopiero na podstawie tego możemy w ogóle mówić o człowieku, o historii ludzkiej, potem z kolei o historyczności czy wręcz o radykalnej zmienności człowieka w dziejach [...]”[13]. Żywiącemu takie przekonanie badaczowi towarzyszy wszakże wiedza o tym, że „owo tożsame ma za swoją podstawę, tłumaczy i spaja wszelką różnorodność, która z niego w sposób nieprzewidywalny wypływa i że tylko dzięki tej podstawie możliwa jest historia i rozumienie historyczne”[14].

 

a z pierwszych rozmów lirycznych i poezji Elżbiety Auguścińskiej i Andrzeja Fereta [6, str. 3] możemy ponownie powtórzyć:

 

Intelektualnej, czyli rozumnej poezji Autorów przeciwstawiona zostaje w dzisiejszym czasie ograniczona do wiersza dyskursywnego – czyli wiersza zbudowanego z prozatorskich przemilczeń, zgotowanych w trakcie pisania dla spostrzeżeń wytyczanych przez krytykę – i to dzięki dziecinnej parafrazie językowej, a w żaden sposób za pomocą antropocentrycznej wrażliwości – na wrażliwość liryczną – nie humanistyczną i nie antropocentryczną i w żaden sposób nie humanistyczną. Są to do dziś dyskusje powszechnie używane, zaś nieużyteczne, wciąż abstrakcyjne na tyle, że i atrakcyjne dla najnowszej poezji ograniczeń. O ile klasycznymi stają się wiersze Elżbiety Auguścińskiej (Mona Bo Nie) i Andrzeja Fereta (oraz Małgorzaty Kiryjewskiej) w historii rodzimej literatury, to gdy przebiegać wzdłuż linii poezji humanistycznej i racjonalnej nie dane im jest charakterystyki postępującego uklasyczniania – zaś raczej są w związku z jej nadobecnością w linii wydawniczej, zaś ze zdolnością rodzimej historii literatury są one słabo absorbowane w pisaniu świata lub światem krytyki.

 

Drugim rzutem jest nasza poezja w kwestiach fundamentalnych [6, str. 3]:

 

trochę zaprzeczaniem najnowszej poezji, wszak oni[15]  odrzucają wszelkie figury nie wierszy prozatorskiego stylu współczesnego, nie wierszy polskiej poezji i zostać w pełni nie mogą pośród wymienionego. Ich próby agnostyckiego wyrazu poezji stoją w sprzeczności tak z twórczością podmiotu, jej ułomności i sensualności językowej, trudu komunikacji z inspiracjami, które czerpią w niej z przedwojennego i współczesnego awangardyzmu współcześni młodzi autorzy. Choć ich poezja[16] przez wiele lat była czytana na marginesie, niezbyt uważnie, więc nie udało jej się opublikować w porę jako apokryfów, zmieniając przy tym bieg historii polskiej literatury, to właśnie ona proponuje rodzaj wrażliwości, językowego bogactwa i antropocentrycznego myślenia, co najbliższe jest współczesnym próbom z pogranicza wznowień liryki w polskiej poezji. Mówimy zaś jednak już o figlarnym podmiocie i nawet o pewnej dysleksji czy sposobach czuwania nad światem, więc szczególnym rodzaju polityczności na istnienie, z wielkim trudem utrwalanym w języku.

 

W drugich rozmowach lirycznych i poezjach Elżbiety Auguścińskiej i Andrzeja Fereta czytamy [7, ss. 3 - 4]:

 

W poezji, którą przedstawiamy po raz drugi, istnieje problem „przedstawienia” – to zagadnienie poetyki z zakresu medium i krytyki. Oba warunki przedstawienia nie pojawiły się bez przyczyny: medium – a raczej media oraz krytyka. Nie mówimy o medium z zakresu filozofii i o krytyce z zakresu podmiotowości – gdyż oba terminy, to we współczesnej literaturze polskiej refleksja oddana kryzysowi – instytucjom sięgającym poza poznawcze aspekty współczesnej polskiej poetyki.

 

Jak napisała Elżbieta Winiecka:

 

„Mowa, która triumfuje nad siłą fizyczną, nie może się zatrzymać. Jej strumień towarzyszy strumieniowi świadomości, samemu myśleniu jako parodia: niewzruszona autonomia myślenia przybiera charakter błazeństwa, manii, gdy wkracza w rzeczywistość za pośrednictwem mowy – tak, jak gdyby myślenie i rzeczywistość sprowadzały się do tego samego, gdy przecież myślenie tylko poprzez dystans zyskuje władzę nad rzeczywistością. Ale ten dystans oznacza zarazem cierpienie [9, str. 66]”.

 

Dalej u Elżbiety Winieckiej czytamy [9, str. 66]:

 

„Z powyższego wynika, że mowa odklejona jest zarówno od rzeczywistości, jak i od myślenia. A zatem język nie tylko nie umożliwia powrotu do bezpośredniości, lecz jest tym, co oddziela świadomość od świata; jedną z przyczyn jego odczarowania.”

 

- z czym nie możemy się nie zgodzić, gdyż dystans w zakresie medium i w zakresie krytyk istnieje – i dystansu wyznawcy poczynili, i podzielili już dawno nasze polskie ciało i krew jako antropolodzy „nowej jakości” – do kształtowania istnienia rzeczy – jako istoty, jak i istnienia człowieka. Problem towarzyszy nieustannie, gdyż w polskiej kulturze słowa istota refleksyjności zawsze była oparta, wsparta przez rodzimy język, nie zaś o medium i krytykę spoza polskiej cywilizacji.

 

Nie możemy więc pozwolić na to, aby obca refleksja nad naszą polską kulturą-cywilizacją Słowa pozostała bez sprawdzenia, bez istotowej refleksji i bez wysiłków wprowadzenia współczesnej poezji na miejsce wskazujące na jej ważność – i jakże fundamentalność w mowie, piśmie oraz druku. Czynione znaki przez antropologów „nowej jakości” – kierując nas na ich nowy sposób myślenia – kierują opowieści o przedstawieniu i dystansie na narrację typu „umywalka” i „kolonie bakterii”:

 

Kiedy możemy porównywać działający Wszechświat do umywalki – a informację, która nie wypływa i nie wraca do Źródła, lecz do ścieku, kanalizacji, szamba i przepada wśród kolonii społecznych bakterii – jakimi są według współczesnych antropologów mieszkańcy Polski oraz Ziemi – to mówimy o tej przyczynie z zakresu medium (mediów) i współczesnej nie polskiej krytyce. Ma przyczyna wsparcie w porządku naszego piśmiennictwa w nieobecnych na miejscu antropologach – w instytucjach sięgających daleko poza poznawcze aspekty współczesnej polskiej poetyki, w postrzeganiu polskiej cywilizacji jedynie na marginesach współczesnego sposobu komunikowania się. Jest więc historia nasza w nas nieobecna – jako że narracja w poezji nie uwzględnia humanistycznej wiedzy o polskiej cywilizacji.

 

Tak więc z winy niepolskich antropologów pojawia się w poezji problem komunikacji w porządkowaniu odczuwania i wypowiadania – a to przekłada się na zakres problemów medium i krytyki. Jak czytamy u Elżbiety Winieckiej [9, str. 9]:

 

„Problem komunikacji jest również problemem konstrukcji podmiotu, człowiek bowiem z jednej strony jest istotą społeczną, a jego istnienie w kulturze ma charakter relacyjny, z drugiej zaś jest istotą refleksyjną, poddającą bezustannie swój sposób istnienia sprawdzeniom i próbom. Pytanie o podmiot jest pytaniem o kulturę i odwrotnie: nie sposób charakteryzować kultury, nie wskazując miejsca i rangi w niej podmiotu.”

 

Mowa więc triumfuje nad siłą fizyczną, gdyż niemożliwe jest wyrzucenie twierdzeń współczesnego języka za pomocą siły, o które domaga się współczesna sytuacja literacka w kraju.

 

W trzecich rozmowach lirycznych i poezjach Elżbieta Auguścińska i Andrzej Feret napisali [8, str. 3]:

 

W poezji, którą przedstawiamy po raz trzeci piszemy: w dzisiejszym literackim traktowaniu języka, towarzysząca różnorodność, nie jest tą nowoczesnością gwarantującą suwerenność, w której moglibyśmy odnaleźć wszystkie cechy przypisywane poetyckiej świadomości. Pragnienie twórcze, któremu zawsze towarzyszy intensywność i wzniosłość – powinno być zawsze odnoszone do domeny woli.

 

Wyrażane wówczas „ja chcę” w akcie woli – można opanować, kiedy natura pragnienia zaczyna podlegać władzy podmiotu zewnętrznego, spoza poetyckiego traktowania języka – wtedy intensywność pragnienia przechodząca w fenomen bytowania staje się subiektywnie – w akcie woli – nie do pomyślenia. Pojawia się wtedy spór o pierwszeństwo między wolą twórczą a pragnieniem, który przechodzi w spór o słowa – i staje się konfliktem dwóch lub nawet kilku wizji antropologicznych – wizji człowieka-poety w stwarzaniu obrazu własnego życia poetyckiego, w którym pierwociną woli staje się jego tożsamość wyłącznie hipotetyczna – gdyż jest to tożsamość obca, pochodząca spoza poetyckiego traktowania języka.

 

W takim hipotetycznym obrazie tożsamości twórczej pragnienie twórcze rozdziera się podmiotem zewnętrznym na chwiejny i nieoczywisty (nie płynący z mocy twórczej) kontur, czyli ledwie zaznaczony zarys bytowania poetyckiego.

 

W tak uwspółcześnionym bytowaniu, które jest zastaniem podmiotu zewnętrznego, dopiero akt przekroczenia ku temu, co inne, ale własne w swoim bytowaniu – co gwarantuje zawsze przysługująca prawnie suwerenność – stanowi prawo do własnej poezji.

 

Z pierwszych rozmów lirycznych i poezji Małgorzaty Kiryjewskiej i Andrzeja Fereta [3, str. 6] możemy dokonać wspólnego podsumowania:

 

Jest nasza, nasza Młoda Polska – Współczesna Polska – gigantomachią w egzegezie metafizycznych tęsknot, parafraz, synonimów, metafor, parabol, pierwiastków twórczych – popychających do wykroczenia z tunelu luster, ale tylko dla tego, aby nasz tunel luster stał się wzorcowym korytarzem przejść naszych polskich pieśni o melancholijny, miłosny przedmiot, który nie będzie podmiotem obcym, ale naszym, wspólnym i własnym, wynikającym z naszej codziennej historii poprawnej, a nie historii szarej i brudnej, historii nie chcianej, ale historii, którą wszyscy pragniemy w swoich naszych polskich przykazaniach.

 

Więc wszelkie zarzuty co do naszej poezji odrzucamy, zamykamy wszelkie polemiki, gdyż twórczość naszej duchowej postawy jest jak najbardziej poprawna, nawet nie intuicyjna, nawet nie domyślna, nawet nie celowo prowokacyjna, nawet nie przykuta do dyskusji w trzeciej osobie, nawet nie racją dyskursu podmiotu zewnętrznego (od czego broń nas Panie Boże!) ani wbrew polskim przykazaniom już znanym od wiecznie ani nie intuicyjna – lecz młodo – Polska – nie ukryta i nie pusta, nie odmienna od już powiedzianego, nie sama dla siebie, ale dla przekroczenia tunelu luster, nie obca nam w historii, nie pusta – lecz fundamentalna – jakże współczesna i nowoczesna jest więc nasza poezja i jest nasza poezja nie wymieniana we współczesnych nowych formach kulturowych w Polsce i na świecie, gdyż piszemy, tak jak w naszym dialogu, co jest „nie poznałyśmy się” oraz „poznałyśmy mężczyznę”:

 

Małgosia:

 

co nas łączy

to miłość do mężczyzny

którego delikatnym dotykiem

czułym słowem i gestem

potęgą uczuć najczystszych

wyrzeźbiłaś

nie spotkałyśmy się

lecz twoje ślady

 

Andrzej:

 

miłość która łączy i nie zechce rozwiązać

i nie jest zła

takiego mamy, jak delikatnie w usta

czułością nieprzebłagalną jednej i drugiej damy

potęga uczuć ja – jak i ty czysta miłość

dzieliłam się na rzeźbie spotykanych

bóstwo on dla pogan

 

Autorzy:

 

Małgorzata Kiryjewska, Andrzej Feret, Elżbieta Auguścinska

 

 

BIBLIOGRAFIA:

 

[1] Teresa Kostkiewiczowa, Historia literatury w przebudowie, Teksty Drugie 2005, 1-2, s. 22-43

 

[2] Jakub Skurtys, Brakująca część historii (literatury).  O książce Marty Baron-Milian „Wat plus VAT”

 

WIELOGŁOS

Pismo Wydziału Polonistyki UJ

4 (26) 2015, s. 109–123

doi: 10.4467/2084395XWI.15.035.5169

 

www.ejournals.eu/Wieloglos

 

[3] Małgorzata Kiryjewska, Andrzej Feret, Rozmowy liryczne i poezje – część 1, ss. 88.

 

[4] Małgorzata Kiryjewska, Andrzej Feret, Rozmowy liryczne i poezje – część 2, ss. 94.

 

[5] Małgorzata Kiryjewska, Andrzej Feret, Rozmowy liryczne i poezje – część 3, ss. 89.

 

[6] Elżbieta Auguścińska, Andrzej Feret, Rozmowy liryczne i poezje – część 1, ss. 76.

 

[7] Elżbieta Auguścińska, Andrzej Feret, Rozmowy liryczne i poezje – część 2, ss. 77.

 

[8] Elżbieta Auguścińska, Andrzej Feret, Rozmowy liryczne i poezje – część 3, ss. 82.

 

[9] UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU SERIA Filologia Polska nr 141

Elżbieta Winiecka Z wnętrza dystansu

Leśmian – Karpowicz – Białoszewski – Miłobędzka

Poznań, 2012 str. 450.

 

[1] Wszystkie przypisy w tekście (za wyjątkiem przypisów 5, 9, 15, 16 pochodzą z oryginalnych zacytowanych w Bibliografii prac Teresy Kostkiewiczowej [1] i Jakuba Skurtysa [2] a cytaty z pracy Elżbiety Winieckiej w samym tekście pochodzą z jej pracy [9]. Autorzy celowo zachowali te przypisy, aby zwiększyć dostęp do poruszanych zagadnień w pracach innych Autorów, które są również bardzo wartościowe.

 

[2] M. Baron-Milian, Wat plus VAT. Związki literatury i ekonomii w twórczości Aleksandra Wata, Katowice 2015.

 

[3] 19 A. Wat, Notatniki, transkr. i oprac. A. Dziadek, J. Zieliński, Warszawa 2016.

 

[4] A. Dziadek, Rytm i podmiot w liryce Jarosława Iwaszkiewicza i Aleksandra Wata, Katowice 1999.

 

[5] Czyli ekonomii bezlitosnej.

 

[6] Na niezbędność rozstrzygnięć „pewnych zasadniczych zagadnień filozoficznych, w jakie uwikłane jest pisanie historii w ogóle, a historii literatury w szczególności”, zwraca uwagę S.J. Schmidt O pisaniu historii literatury. Kilka uwag ze stanowiska konstruktywistycznego, przeł. M.B. Fedewicz, w: Współczesna teoria badań literackich za granicą. Antologia, oprac. H. Markiewicz, t. 4, cz. 2, Kraków 1996, s. 396. 0 „aspekcie epistemologicznym” badań kultury jako praktycznie nierozstrzygalnym na gruncie naukowym” i sprowadzającym się „do decyzji natury aksjologicznej” pisze W. J. Burszta Wymiary antropologiczne poznania kultury, Poznań 1992, s. 155. Inny historyk literatury, M.H. Abrams, zakłada, iż w naukach humanistycznych „potrzeba pewnej podstawy do zgody wyobraźniowej, pewnego względnego usystematyzowania wartości, pewnej gotowości do emocjonalnej reakcji na przedstawione problemy”, wspólnego terenu zgody między autorem i czytelnikiem. (M.H. Abrams Racjonalność i wyobraźnia w historii kultury, przeł. P. Parlej, w: Współczesna teoria badań literackich..., t. 4, cz. 2, s. 394).

 

[7] O źródłach i podstawach „studiów humanistycznych” pisze P.O. Kristeller Humanizm i filozofia. Cztery studia, Warszawa 1985, s. 96 i passim. Kwestii tej dotyczą również rozważania H. G. Gadamera Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, przeł. B. Baran, Kraków 1993, s. 42-70.

 

[8] Podobnie jak w perspektywie szerszej pisze o takim zjawisku filozof: „Świat nie jest całością bezwzględnie dopełnioną, zamkniętą. [...] Całość, jaką stanowi, może być w każdym momencie uszczuplona lub ubogacona”. W. Stróżewski Dialektyka twórczości, Kraków 1983, s. 182.

 

[9] Wolnym może być nie tylko poeta, również informatyk, fizyk, matematyk, politolog, filozof, etyk, teolog, historyk, biznesmen, artysta, aktor, filmowiec, fotograf, również patriota – zarówno humanista jak i umysł ścisły.

 

[10] W. Bolecki Czym stała się dziś historia literatury, w: Wiedza o literaturze i edukacja. Księga referatów Zjazdu Polonistów, Warszawa 1995, red. T. Michałowska, Z. Goliński, Z. Jarosiński, Warszawa 1996.

 

[11] Zob. kolejno: K. Wyka O potrzebie historii literatury i Węgiel naszego zawodu, w: tegoż 0 potrzebie historii literatury, Warszawa 1969; M. Janion Jak możliwa jest historia literatury, w: tejże Humanistyka: poznanie i terapia, Warszawa 1974; T. Burek Jaka historia literatury jest nam dzisiaj potrzebna, w: tegoż Żadnych marzeń, Londyn 1987; H. Markiewicz Dylematy historyka literatury, „Pamiętnik Literacki”1986 z. 4; T. Walas Czy jest możliwa inna historia literatury, Kraków 1993; J. Ziomek Obrona potoczna historii literatury czyli półka czytelnika i połka badacza, „Teksty Drugie” 1990 nr 3. O problemie tym zob. też K. Kasztenna Z dziejów formy niemożliwej. Wybrane problemy historii i poetyki polskiej powojennej syntezy historycznoliterackiej, Wrocław 1995.

 

[12] H. Jonas Zmiana i trwałość. O podstawach rozumienia przeszłości, przeł. P. Domański, Warszawa 1993, s. 9. Refleksja innego filozofa prowadzi do wniosku, że „pragnienie życia w świecie porządkowanym, w świecie, którego pochodzenie, prawa i przeznaczenie możemy uchwycić, nie jest chwilową, historycznie względną zachcianką, lecz trwałą częścią naszej kondycji człowieczej”, zaś „poszukiwanie ostatecznej podstawy jest równie nieusuwalną częścią kultury, co zaprzeczanie prawomocności tego poszukiwania”, jest „strukturalną częścią kultury bądź umysłów ludzkich”. L. Kołakowski Horror metaphysicus, Warszawa 1990, s. 37, 12, 43.

 

[13] H. Jonas Zmiana i trwałość. s. 9. Podobne stanowisko w podstawowej kwestii natury ludzkiej zajmują badacze różnych dziedzin i specjalności. Historyk kultury A. Guriewicz stwierdza uniwersalność podstawowych, konceptualnych i zmysłowych kategorii, które „są właściwe człowiekowi na każdym etapie jego historii, jednak treść ich ulega przemianie”. Kategorie kultury średniowiecznej, przeł. J. Dancygier, Warszawa 1976, s. 19. Antropolog przyjmuje „pogląd o zasadniczej jedności psychicznej ludzkości”, o „ponadczasowym obowiązywaniu określonych zasad logicznych” (J. Burszta Wymiary antropologiczne..., s. 67). Stanowiska takiego nie aprobują niektórzy badacze, na przykład J. Ziomek pisze: „W dyskusji nad użytecznością historii literatury wolałbym jednak uniknąć wszelkich zdań o wiecznych problemach ludzkiej egzystencji, dlatego przede wszystkim, że są pozornymi sojusznikami literackiego dziejopisa” [Obrona potoczna..., s. 66-67). Podobnie S.J. Schmidt odrzuca możliwość „traktowania tekstów literackich jako przedmiotów autonomicznych i ponadczasowych” [Opisaniu..., s. 410).

 

[14] H. Jonas Zmiana i trwałość..., s. 12. Podobnie antropolog kultury stwierdza, iż badacz rzeczywistości kulturowej nadal „boryka [się] z paradoksem jednolitości ludzkiej myśli symbolicznej jako procesu a różnorodnością efektów tej samej myśli, przejawiającą się w zróżnicowaniu kultur i społeczeństw”. W.J. Burszta Wymiary antropologiczne..., s. 155 (podkr. autora).

 

[15] poeci, o których chcielibyśmy napisać

 

[16] poetów, o których chcielibyśmy napisać

 

 

3 artykuły 463 teksty 94 komentarze


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 8 pazdziernika 2020 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca