Muzyka

James Blake - "The Colour In Anything"

W ostatnich tygodniach obserwujemy prawdziwy wysyp niespodziewanych premier. O krążkach Beyoncé i Radiohead spekulowało się od miesięcy. Prawdziwym królikiem z kapelusza jest nowy album Jamesa Blake'a, "The Colour In Anything". A raczej niespodzianką o znamionach cudu.

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Blake śpiewa tak, jakby unosił się kilka stóp nad ziemią. Tym razem jego anielski głos nie zwiastuje podróży do nieba. W "The Colour In Anything" obiera odwrotny kierunek i z każdym kolejnym numerem stacza się w głąb osobistego inferno.

Mocne otwarcie zapewnia pulsujące "Radio Silence". Piosenka, która powstała jako pierwsza, jest też najlepszym momentem nowego wydawnictwa. Dalej razem z Blakiem staczamy się w otchłań rozpaczy. Analizujemy różne jej oblicza - od desperackiego targowania ("Love Me In Whatever Way"), przez gorycz ("f.o.r.e.v.e.r"), po frustrację "Put That Away And Talk To Me"). Choć za tło utworów służy orzeźwiający szum fal, "The Colour In Anything" nigdy nie przyniesie ukojenia. Jest tu miejsce tylko dla ekstremalnych emocji.

Słychać to także w doborze melodii. Choć dominantami są pianino i anielski wokal Blake'a, a towarzyszy im ambient, usłyszymy także sporo miękkiego soulu oraz gospel. Dużo jest tu automatów perkusyjnych i modulatorów, co tworzy postapokaliptyczny charakter. Krążek ma 17 utworów, ale na próżno szukać tu bujających do tańca melodii rodem z "Overgrown" (wyjątkiem jest "Always").

Blake stał się ulubieńcem gwiazd pop - pojawił się m.in. na longplayu "Lemonade" Beyoncé, a na jego nowym albumie miał zaśpiewać Kanye West. Na krążku usłyszymy za to przepuszczony przez modulatory głos Franka Oceana ("I Hope My Life"). Blake tworzy też melancholijny dream-team z Justinem Vernonem (Bon Iver). Napisany wspólnie numer "I Need A Forest Fire" jest jedyną iskierką nadziei na krążku, zduszoną jednak przez posępną aurę Blake'a.

Na płycie przewija się sugestywna fraza "Music can't be everything". W wywiadzie dla Pitchfork James Blake stwierdził, że podczas pracy nad tym wydawnictwem, po raz pierwszy nie zatracił się w toksycznych emocjach. Pozwolił sobie na komfort swobodnego tworzenia. Może dlatego ten album jest tak wyważony, dojrzały i pełny empatii.


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
źródło: megafon.pl
przysłano: 17 maja 2016 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca