Muzyka

Co nas kręci, co nas podnieca – tematyka erotyczna w popkulturze

Erotyzm w popkulturze – nic nowego? Jak najbardziej tak. Ta tematyka towarzyszy nam w mniej lub bardziej publicznym dyskursie od zarania cywilizacji. W XXI wieku zdaje się jednak zajmować znacznie ważniejsze miejsce niż jeszcze kilka dekad temu. Przykładów można szukać i w świecie literatury, i kina, i muzyki.

Erotyzm w popkulturze – nic nowego? Jak najbardziej tak. Ta tematyka towarzyszy nam w mniej lub bardziej publicznym dyskursie od zarania cywilizacji. W XXI wieku zdaje się jednak zajmować znacznie ważniejsze miejsce niż jeszcze kilka dekad temu. Przykładów można szukać i w świecie literatury, i kina, i muzyki.

Czy intymna sfera (po)życia przestała być tematem tabu? I tak, i nie. Zależy kogo spytać. Niemniej jednak, zaobserwować można, że coraz erotyzm coraz odważniej przenika do popkultury – w mniej lub bardziej artystycznej formie. Czyli jak? Oto kilka przykładów.

Erotyka w literaturze

…a może już pornografia? Pikantne historie przelane na papier nowością nie są. Niemniej jednak, dziś nie płyną już one bocznym, a głównym nurtem – trafiając na szczyt list bestsellerów. Najbardziej oczywisty przykład? „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”. Choć powieść i jej kontynuacje nie są najlepszym przykładem dobrej literatury – trafiły do masowej wyobraźni i stały się marką samą w sobie. Powstała nawet kolekcja gadżetów „Fifty Shades of Grey” – dostępna także w Polsce – m.in. w sex shop sexownysklep.pl. A to dopiero początek. Dziś lista autorów, którzy fundują czytelniczkom (i czytelnikom) „guilty pleasure” w postaci bardzo dosłownych (i często, niestety, do bólu schematycznych…) pikantnych historii jest bardzo długa.

Na srebrnym ekranie

W świecie filmowym również nietrudno znaleźć w mainstreamie (lub bardzo blisko mainstreamu) tytuły, które ociekają erotyzmem. Od kontrowersyjnych „klasyków” – takich jak „Ostatnie tango w Paryżu” czy „Gorzkie gody”, aż po „Nimfomankę” Larsa von Triera czy „Wstyd” Steve’a McQueena – jest więc w czym wybierać. Od sensualnego, wysublimowanego erotyzmu po naprawdę kontrowersyjne historie, które mówią wiele o cielesnej stronie ludzkiej natury. Czy warto? Odpowiedz sobie sam.

W świecie muzyki…

… a dokładniej – w świecie wideoklipów – kontrowersji również nie brakuje. Z roku na rok pojawia się coraz więcej teledysków, które w telewizji mogą być opublikowane jedynie w ocenzurowanych wersjach. Przykłady? Tylko kilka to:

  • „Hurricane” 30 Seconds to Mars – z wyraźnymi nawiązaniami do klimatów odwołujących się do tematyki BDSM,
  • „The Chamber” Lenny’ego Kravita – teledysk ociekający zmysłową erotyką,
  • „Protect Me From What I Want” Placebo – nakręcony przez Gaspara Noe (autora m.in. kontrowersyjnego filmu „Nieodwracalne” z Monicą Belucci,
  • „Nessaja” Scootera – weterani niemieckiego hard-trance’u również trafili na cenzurowane w 2002 roku za zbyt odważny (i mocno seksistowski) wideoklip. Co ciekawe, sama piosenka trafiła parę lat później na soundtrack filmu „Bruno” o… dziennikarzu-homoseksualiście.

Wymieniać można w nieskończoność.

Na koniec pytanie: po co nam erotyzm w popkulturze? Czy to sposób na przełamanie obyczajowego tabu? A może temat jak każdy inny? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam.


przysłano: 7 września 2018 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca