Film

„Zbaw mnie ode złego” – recenzja filmu

Trudno cokolwiek tutaj polecić z czystym sumieniem.

Wes Craven – reżyser kultowych horrorów z lat 80. – obecnie nie grzeszy ciekawymi propozycjami. Od czasu do czasu Kevin Williamson dostarczy mu scenariusz do kolejnej części „krzykliwej” serii thrillerów, ale poza tym widzowie dostają raczej niezbyt udane horroropodobne dzieła.

 

Zbaw mnie ode złego zaczyna się od hektolitrów wylanej krwi i dziwnych schizoidalnych scen, w których morderca od miecza ginie. Przy okazji zabija swoją ciężarną żonę i próbuje/nie próbuje (zależnie od dominującej w jego głowie jaźni, która nie tyle się rozdwaja, co po prostu rozwarstwia) dopaść córkę. W prologu zdążymy jeszcze usłyszeć o nietypowym wydarzeniu; w noc śmierci Rozpruwacza z Riverton urodziło się siedmioro wcześniaków.


Cieszyłem się, że może film ów będzie swoistym powrotem do prostych, ale mimo wszystko uroczo banalnych, ale równocześnie nieprzekombinowanych; krwawych, ale „prawdziwych” horrorów; ciekawą odskocznią od wszystkich serialowatych piłowań oraz źle skręconych opowieści z sadystycznym zacięciem produkowanych w amerykańskich wytwórniach.

 

Pomyliłem się.

 

*

 

Zaraz po prologu przenosimy się o szesnaście lat i śledzimy uroczystość urodzinową obchodzoną wspólnie przez siódemkę nastolatków, którzy zbliżają się do dorosłości. W szczeniacki sposób rozmawiają o seksie, byciu prawdziwym mężczyzną, a nawet o udawaniu dorosłości.

 

I jak możemy się spodziewać, ktoś zaczyna ich po kolei zabijać.


Zgodnie z wzorcem młodzieżowego horroru (gatunku, dla którego twórczość Wesa Cravena ma nieprzecenione znaczenie) pojawia się prawie kryminalna zagadka, której rozwiązania – w postaci odpowiedzi na nurtujące nas pytanie: kto robi tym razem za boogymana? – możemy spodziewać się w finale. Oczywiście po Krzyku trudno oczekiwać, że wszystkie zasady będą zgodne z wypracowanym w latach 80. wzorcem.

 

Niezmienna jest za to kiepska gra aktorska.


W dodatku mamy ciągłe wrażenie, że zabawa w zagadkowe zakończenie tak przygniotła umysły twórców, że do znudzenia próbują zmieniać tropy, dokonywać swoistych zwrotów akcji, ale doprowadzają widza do filmowego nikąd. Całość została przyprawiona niesamowicie nieprawdopodobnymi szkolnymi relacjami bohaterów, które... śmieszą.


Wiele wątków zostaje nierozwiniętych. Jakby pomysły gdzieś drzemały sobie w najlepsze w głowie reżysera lub scenarzysty, ale nikt na planie nie wiedział, jak wprowadzić je w fabułę, jak ukazać widzowi. Zaś tytuł zdaje się zupełnie przypadkowo zaczerpniętym cytatem z modlitwy i chociaż oryginalne brzmienie (My Soul To Take) wydaje się mieć większy związek z całością, to jednak równie odpowiednim tytułem mógłby być na przykład Kondor.


Scena w szkole, kiedy dwójka przyjaciół prezentuje informacje na temat owego ptaka... Byłoby ciekawie, gdyby nie paranoiczny strach amerykańskich nastolatków przed swoim kolegą, który przed nimi założył strój na siebie.


Trudno cokolwiek tutaj polecić z czystym sumieniem.

 

Zdarza się, że widzimy ustawienia kamery i rozwiązania poszczególnych sekwencji rodem z dobrego horroru, ze „starej szkoły”, co cieszy, ale równocześnie zaraz poraża nas głupkowatość innych pomysłów. Dobrze, że udało się uciec w tym filmie od rzeźniczo-obrzydliwych scen serwowanych ostatnio dość często w amerykańskim kinie grozy, ale to, że czegoś nie ma trudno uznać za przeważający szalę plus.

 

*

 

Od dłuższego czasu Wes Craven sprawia wrażenie, że nie pokaże już nic ciekawego. Na przemian z kontynuowaniem opowieści przedstawionej w (czterech!) Krzykach dostawać będziemy bigos, a właściwie danie jednogarnkowe z resztek dań zaserwowanych w dotychczasowych horrorach, niestety w większości ciężkostrawne. Nie chce się spełnić w tym przypadku ludowa przepowiednia zawarta w słowach: kto jada ostatki, ten piękny i gładki.


Pytanie tylko, czy widzowi przyjdzie zwymiotować i raz na zawsze zmienić restaurację, czy przecierpieć całość z nadzieją, że kucharz po prostu miał gorszy dzień?

 

Decyzja...
...należy do Ciebie! 

 

 

 

© Michał Domagalski

 

 

 

Zbaw mnie ode złego

org. My Soul To Take

USA, 2011

Horror

Reżyseria i reżyseria: Wes Craven

Czas trwania: 107 minut

Zdjęcia


Michał Domagalski

Michał Domagalski premium

42 Poznań/Ostrzeszów
626 artykułów 70 tekstów 2127 komentarzy
Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota od kwietnia 2015 do października 2016. Jako poeta debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015. Mieszka w Poznaniu. Na stronach Biura Literackiego…
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 27 pazdziernika 2011, 21:42
Ty to jakieś brzydkie filmy oglądasz i się zawodzisz strasznie :P
Michał Domagalski
Michał Domagalski 28 pazdziernika 2011, 06:23
"Filmy najgorsze" - prawie jak z Barańczaka... LOL
przysłano: 13 kwietnia 2011 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca