Oprócz "Zwrotniczego" będzie można obejrzeć "Milczenie Lorny" - godz. 16.00 i "Szczęśliwi ludzie. Rok w Tajdzie" - o godz. 21.00.
W przyszłym tygodniu zaś zaprosimy na prawdziwą rewelację "Lamparta" Lucchino Viscontiego.
"Zwrotniczy" powstał na podstawie uznanej powieści Jean-Paula Franssensa.
Tytułowy zwrotniczy (Jim van der Woude) to analfabeta mieszkający na odludziu, przy torach kolejowych, które łączą miasto z południem kraju. Żyje sam i jest regularnie odwiedzany jedynie przez listonosza, starego maszynistę i jego asystenta. Niemal niewolniczo poświęca się swojej pracy - przestawianiu zwrotnicy tak, by przejeżdżające pociągi mogły zmienić tor. Prawie nigdy się nie odzywa, co zresztą nie ma wielkiego znaczenia: jego z rzadka zaglądający goście są równie małomówni, co on sam.
Wraz z nadejściem zimy spokój zwrotniczego zostaje zburzony: z przejeżdżającego pociągu wysiada przez pomyłkę kobieta z miasta; piękna i szykowna Francuzka. Okoliczności zmuszają kobietę (w tej roli Stéphane Excoffier) do pozostania na miejscu przez cały rok. Rozmowa ze zwrotniczym jest niemożliwa - on nie mówi po francusku, ona po holendersku.
Zwrotniczy, listonosz i maszynista są pod dużym wrażeniem kobiety. Dla zwrotniczego staje się ona niemal obsesją. Duet spojrzeń, gestów i kostiumów (kobieta jest wystrojona i umalowana, zwrotniczy zaś ubrany w szorstki, skórzany strój zwykłego prostaka) jest doskonale wygrany; aktorzy subtelnie manipulują postaciami niczym marionetkami, tworząc jednocześnie aurę oryginalnego zaskoczenia.
Powtarzającym się motywem w twórczości Stellinga jest dworzec kolejowy. Ów motyw staje się miejscem akcji trzech filmów reżysera tj. "Zwrotniczego", "Poczekalni" i "Ani pociągów, ani samolotów".