Literatura

Nie taka gorzkość straszna. „Zapach gorzkich pomarańczy” K.L. Brown

Z 2001 roku warto cofnąć się do roku 1937 roku, kiedy to Freya, babka Emmy wraz ze swym bratem Charlesem angażują się w walkę z faszyzmem.

Czytelnik sięgając po pozycję K.L. Brown ma okazję śledzić historię w dwóch wymiarach czasowych, a mianowicie poznaje historię babki Emmy Temple - Freyi oraz jej brata Charlesa, Rosy oraz Macu, która ma miejsce w 1936 roku w Hiszpanii podczas wojny domowej, oraz rozterki współczesnej kobiety mieszkanki globalnej XXI-wiecznej wioski. Wszystko pożarłaby monotonia porządku, gdyby nie problemy osobiste panny Emmy Temple, które są na tyle frustrujące (a może aż tak nużące?), iż stanowią kręgosłup całej historii osadzonej w 2001 roku. Chociaż z drugiej strony, co by było gdyby nie owe problemy? Czy hiszpańska posiadłość zostałaby odkryta? Z pewnością nie. Niemal zawsze to właśnie dramat transformujący życie głównego bohatera w mało komfortowe piekło inspiruje wielki przełom, tzw. ponowne narodziny. Do tego schematu „oświeconego” przez okoliczności bohatera przeżywającego swoiste katharsis doskonale wpisuje się powieść pani Lord Brown Gorzki zapach pomarańczy.

 

Zgodnie z powieściowym trendem mamy tu wielkomiejska bohaterkę z równie wielkomiejską, charakterystyczną prozą życia. Dość prozaiczną całość ratuje druga nitka fabuły koncentrująca się na traktowaniu po macoszemu hiszpańskiej wojny domowej wojny domowej. Jedną z inspiracji podróży bohaterki, a jednocześnie jedyną busolą jest pudełko listów napisanych przez matkę i palące pragnienie, aby rozpocząć wszystko od początku, pogrzebać przeszłość a powitać upragnioną przyszłość zawsze znajdującą się jednak poza zasięgiem naszych ludzkich ramion. Uzbrojona w listy i mglistą nadzieję, że jutro okaże się lepsze, znacznie bardziej komfortowe, niż wczoraj decyduje się na przeprowadzkę do Walencji, gdzie czeka na nią dom pozostawiony przez rodzicielkę – Villa del Valle. Z powieści wynika jasno – Hiszpania działa odprężająco, awansuje do rangi panaceum – słowem PRZYBYWAJ ! Tak też jest w przypadku Emmy Temple, którą pobyt w Walencji wyrywa niejako z hibernacji. Dążność do zażegnania niepowodzeń zdaje się stanowić nie tylko próbę ucieczki, lecz przede wszystkim jest kluczem otwierającym wrota do nieznanych dotąd tajemnic przeszłości domu, jak również Freyi, która niechętnie mówi o posiadłości, oraz o okresie jaki spędziła w Hiszpanii, pozostali mieszkańcy również nie wykazują ochoty rozmów o tym co minęło bezpowrotnie.

 

Emma Temple jest pierwszym gościem, który po siedemdziesięciu latach decyduje się przestąpić próg domostwa. Posiadłość należąca do matki Emmy - Liberty skrywa tajemnice, a jedyną, wskazówkę zdają się stanowić pozostawiona córce w spadku seria listów oraz klucz otwierający podwoje posiadłości Villa del Valle. Panna Temple decyduje się opuścić Londyn, gdzie trudniła się pracą perfumier, aby przywrócić willi dawną świetność – co jest jedynie celem okazyjnym. Genialne usytuowanie posiadłości sprawia wrażenie doskonałego miejsca na relaks, odpoczynek oraz oderwanie się od zgiełku i gwaru światowej stolicy, w której dzisiaj, jutro, błyskawicznie mija wczoraj, a wszystko posiada swoją datę ważności. Spokój, dzicz przepełniona mieszanką egzotycznych i nieodkrytych zapachów zdaje się być doskonałym matecznikiem inspiracji, nieodkrytych aromatów, wartości, historii dotąd nieopowiedzianych. Na szczególną uwagę zasługują opisy hiszpańskich krajobrazów, widoków, dźwięków, ludzi, tradycji oraz obyczajów charakteryzujące się znaczną sugestywnością oraz polotem, co umożliwia imaginację scenerii oraz aromatów.

 

Spektakularnie nużące, bądź do bólu realistyczne epizody z życia panny Temple dosyć blado prezentują się na tle znacznie bardziej absorbujących opisów wydarzeń związanych z hiszpańską wojną domową, a więc z historią babki Freyi. Z 2001 roku warto cofnąć się do roku 1937 roku, kiedy to Freya, babka Emmy wraz ze swym bratem Charlesem angażują się w walkę z faszyzmem. W 1936 roku Charles wraz ze swym przyjacielem Hugo, przybywa do Hiszpanii rezygnując ze studiów fotograficznych na uniwersytecie w Cambridge, aby monitorować oraz uwieczniać na fotografiach, jak również wspierać zmagania Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii, walczących z siłami Generała Franco podczas trwającej wojny domowej, Freya zaś otaczała opieką rannych po stronie republikańskiej. Obaj bohaterowie są niebagatelnie istotni – a przynajmniej powinni takimi być dla osoby, która zdecydowała się sięgnąć po powieść, gdyż przez ich pryzmat mamy okazję oglądać wielkich i znanych ówczesnej epoki, np. E. Hemingway’a, F. Capra, G. Taro, oraz wszystkich tych, którzy ryzykowali życie walcząc o słuszność w sprawie, w której pokładali nadzieję oraz wiarę. Oczywiście wielu z nich poniosło klęskę, co nie deprecjonuje wysiłku i poświęcenia. Poza rodzeństwem czytelnik zostaje przedstawiony młodej, hiszpańskiej parze – Jordi i Rosa oraz pewnemu fotografowi – Robercie Capa.

 

Pomimo wątku historycznego nie należy oczekiwać wnikliwego opisu tła politycznego, społecznego, czy też ekonomicznego tła konfliktu. Nie to stanowi cel powieści. Sam konflikt jest zaledwie „ozdobą” dzieła, a szczególnie jego drugiej nitki narracyjnej. Być może jest to zabieg celowy, mający za zadanie podkreślić sztampowość rozemocjonowanej bohaterki. Znacznie bardziej interesujący zdaje się być wątek, którego akcja toczy się w 1937 roku od tego, co gryzie Emmę Temple. Jej podróż inspirowana pragnieniem restartu, nieopatrznie staje się przyczynkiem do odkrycia na nowo własnych korzeni.

 

Bez cienia wątpliwości jest to książka o kobiecie i raczej dla kobiet. Być może celem autorki było wskazanie na dyskretną, aczkolwiek znaczącą rolę kobiet w różnorodnych konfliktach, lecz zdecydowanie więcej jest tu uniwersalnej życiowej krzątaniny. Podsumowując: Brown ma chyba to do siebie, że wszystko co wychodzi spod jej pióra jest lekką, miłą i przyjemną literaturą. Fabuła lawirująca na dwóch niezależnych płaszczyznach czasowych zasługuje na uznanie i co najważniejsze absolutnie nie dezorientuje, a to głównie ze względu na fakt spójnego oraz umiejętnego skonsolidowania. Absolutnie nie polecam dla tych, którzy wierzą, iż książka ta to coś więcej niż średniej klasy historical fiction

 

 

 

Justyna Doroszczyk

 

 

 

Kate Kord Brown, Zapach gorzkich pomarańczy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013

okładka miękka, stron 496


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 15 lipca 2013 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca