Czyta się ją jednym tchem, nawet jeśli nie jesteśmy fanami gatunku fantasy, z którym zwykło się utożsamiać autora, który ramy gatunkowe świadomie i metodycznie rozsadza.
Najnowsza powieść Krzysztofa Piskorskiego, o zagadkowym tytule Cienioryt, wykracza daleko poza granice jednego gatunku, będąc błyskotliwym połączeniem powieści awanturniczej i fantasy, pełną dowcipnych, autotematycznych aluzji, które nadają jej cechy postmodernistycznej gry z czytelnikiem. Czyta się ją jednym tchem, nawet jeśli nie jesteśmy fanami gatunku fantasy, z którym zwykło się utożsamiać autora, który ramy gatunkowe świadomie i metodycznie rozsadza.
Powieść Cienioryt ukazała się w Wydawnictwie Literackim w październiku tego roku. Jest pełna smakowitych zagadek, którymi autor – Krzysztof Piskorski wodzi czytelników za nos, począwszy od Prologu, poprzez intrygującą fabułę opowieści rozgrywającej się w VI wieku, w hiszpańskiej (wymyślonej) Serivie (ale ta datacja bywa ciągle poddawana w wątpliwość, np. gdy mowa o drukowaniu książek), a na tajemniczym Epilogu kończąc, kiedy to pozornie wydaje się nam, że już wiemy, kim jest narrator powieści. Od początku zresztą dajemy się porwać tej literackiej zabawie, gdy jej autor (najchętniej nazwałabym go reżyserem), wcielając się w postać narratora, oznajmia nam, że nie zdradzi, kim jest „nie tylko ze względu na skromność, ale też dlatego, że moje imię i wszystko, co mogliście o mnie słyszeć, zabarwi fałszywym odcieniem treść następnych stron, tak jak wysokie witraże bazyliki barwią główny plac Serivy (…)”. Tak, tego rodzaju porównania homeryckie stosuje autor wielokrotnie, czyniąc swą opowieść epicką i obrazową jak film.
Narrator co i rusz odsłania przed nami tajemnice powstawania opowieści, czyniąc to z humorem podobnym do narratora słynnej hiszpańskiej powieści Cervantesa Don Kichote, co nie jest, jak mniemam, przypadkowe. Pisze np. tak:
[Historie] można spisać z więcej niż jednego punktu widzenia. Są jak wielościan z kolorowego szkła, do którego można zajrzeć przez każdy z boków i za każdym razem zobaczymy co innego. Na przykład gdybym opowiadał historię rekonkwisty i krwawego oblężenia Serivy, mógłbym wejść w buty anatozyjskiego chłopca, którego dom zawalił się od bombardowania trebuszami – choć to oczywisty błąd, bo ubodzy Anatozyjczyzcy nie mieli zwyczaju nosić obuwia.
Oczywiście, to nie tylko gra słów („wejść w buty” = „wskoczyć w czyjąś skórę”), ale również wymyślanie hiszpańsko-brzmiących nazw, tworzących świat przedstawiony powieści.
W którymś momencie porównuje narrację do szermierki i geometrii („Wszędzie widział też odnogi rozchodzące się na boki, potencjalne rozgałęzienia tej historii”). Bez wątpienia opowiadanie historii jest dla niego pyszną intelektualną zabawą, do której nas zaprasza.
Jednak nie tylko narracją bawi się autor, ale – by tak rzec – na naszych oczach dokonuje wyboru bohatera, słusznie twierdząc, że „o naukowcach czy drukarzach nie opowiada się dobrych historii”. Tę można snuć na kanwie przygód interesującego i dynamicznego bohatera. Kiedy więc narrator decyduje, że będzie nim Y`Barratora (mistrz szermierki i niespokojny duch). Ten pozostaje pogrążony w głębokim śnie… Na początku zostaje więc z niego efektownie obudzony przez narratora – niejako powołany do działania.
Bohaterowie występujący w powieści są nie tylko ukazani w działaniu, ważną rolę w zrozumieniu motywacji ich zachowań odgrywa psychika. Tę narrator często i z upodobaniem poddaje analizie, dzięki czemu nie zatrzymujemy się na poziomie akcji powieści, a postacie przestają być papierowe, lecz stają się wielowymiarowe i interesujące.
Mimo że narracja rozwija się dynamicznie, opowiadaczowi nie przeszkadza, aby ją na chwilę zawiesić i ponad głowami bohaterów dzielić się z czytelnikiem różnymi refleksjami. Na przykład na temat działania słów („potrafią oślepiać jak piasek rzucony w oczy”) czy tajemnic ludzkiej psychiki („Arahon widocznie lubił się umartwiać. Gorzki tytoń, mała i biedna izba, podarte ubrania, bolesne ćwiczenia od zmierzchu do świtu… Czy w ten sposób wymierzał sobie karę za wszystkich ludzi, których posłał do diabła”).
Tytuł powieści Cienioryt jest jednym z wielu neologizmów, które są nie tylko grą słów, ale przede wszystkim tworzą istotną materię tej powieści – jej ukryty sens i przesłanie. Z pewnością jej lektura sprawi czytelnikowi wiele satysfakcji na różnych poziomach odbioru: od dobrej zabawy po refleksję na temat komplikacji ludzkiej natury i sposobów opowiadania o nich.
Barbara Lekarczyk-Cisek
Krzysztof Piskorski, Cienioryt
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013
Liczba stron: 454