Literatura

"Moja wizja" - Agata Młynarska w rozmowie o życiu i pracy (recenzja przedpremierowa)

Wywiad-rzeka z Agatą Młynarską to gratka dla jej fanów, ale i dla tych, którzy za nią nie przepadają. Po lekturze książki mogą bowiem zweryfikować swoją opinię. Tak jak ja to zrobiłam.

 

Po „Moją wizję” nie sięgnęłabym, gdyby nie zaproponowało mi jej Wydawnictwo Literackie. Pomyślałam sobie, że nic nie ryzykuję. A poza tym nigdy nie zawiodłam się na biografiach i książkowych rozmowach z tego wydawnictwa, więc postanowiłam spróbować.

I to był dobry wybór, bo całość dosłownie połknęłam jednym tchem. A potem szczerze odwzajemniłam uśmiech, z którym bohaterka książki patrzy na mnie z okładki.

 

O czym Agata Młynarska rozmawia z Agnieszką Litorowicz-Siegert? Oczywiście o sobie, swoich bliskich, rodzinie, przyjaciołach, sąsiadach, ale także o ludziach, z którymi zetknęła się podczas wieloletniej pracy w telewizji.
Wśród wielu nazwisk pojawiają się osoby doskonale znane. Szczególnie dużo miejsca zajmują opowieści o tych, którzy wywarli na panią Agatę największy wpływ, stając się dla niej nie tylko medialnymi autorytetami.
To między innymi Jerzy Owsiak, z którym prezenterka prowadziła program „Róbta, co chceta” , później przemianowany na „Kręciołę”, i oczywiście słynne finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
To także Nina Terentiew, która właściwie prowadziła Młynarską do telewizji publicznej, była jej patronką, pierwszą nauczycielką i zawodową przewodniczką.

We wspomnieniach nie brak też osób, z którymi bohaterce nie było po drodze. Mówi o nich jednak bez złości, raczej z żalem, a przede wszystkim z taktem i za to należy się jej duży plus.

 

Ważne w kontekście całości są rodzinne wspomnienia. Przecież pani Agata i dwójka jej rodzeństwa to dzieci wybitnej osobowości, jaką był Wojciech Młynarski, i mniej znanej , ale także utalentowanej aktorki, Adrianny Godlewskiej.
Dorastanie w domu pary artystów miało ogromne znaczenie. Z jednej strony otworzyło na świat, z drugiej jednak postawiło wysoko poprzeczkę. Obie te kwestie wywarły na stawiającą pierwsze kroki w medialnym biznesie Agatę ogromny wpływ i towarzyszyły jej przez wiele lat.


O relacjach z rodzicami, zwłaszcza z ojcem, Młynarska mówi dużo i zaskakująco szczerze. Jednocześnie nie przekracza nigdy granicy dobrego smaku, nie pierze publicznie brudów i nie daje czytelnikowi sensacyjnej pożywki.
W podobnym tonie opowiada o swoich związkach z mężczyznami i za to należy się jej kolejny plus.

 

Największą zaletą książki jest jednak, w moim odczuciu, snucie opowieści o pracy w telewizji, o tym, jak zmieniała się ona na przestrzeni lat. Szczególnie interesujące są wspomnienia z czasów, gdy nie było jeszcze Internetu, gdy poziom techniki nie pozwalał na tak szybkie zdobywanie i przekazywanie informacji jak dziś, gdy prowadzący programy musieli rzetelnie się do nich przygotowywać i mieli wpływ na to, co mówią.

Dziś, jak się okazuje, niejednokrotnie teksty prowadzącym piszą zupełnie inne osoby, a bezlitosny czas antenowy skraca rozmowy nawet z najciekawszymi ludźmi do minimum, bo przecież musi się znaleźć miejsce na reklamy… Smutne, ale prawdziwe.

 

Dzięki tej książce poznałam także nieznaną mi dotychczas twarz Agaty Młynarskiej – kobiety, która właściwie wychowała, oprócz własnych dzieci, dwie dziewczynki z domów dziecka.
Duże wrażenie zrobiła też na mnie charytatywna działalność, o jakiej wcześniej nie wiedziałam. Oraz praca na rzecz kobiet, zwłaszcza założenie i prowadzenie portalu OnaOnaOna i pomoc przy otwieraniu w różnych zakątkach Polski klubów zrodzonych przez portal.

 

O tej książce można by pisać i pisać. Lepiej jednak po prostu ją przeczytać, zwłaszcza, że jest to bogato ilustrowana zdjęciami, pasjonująca opowieść o życiu i zmaganiu się z nim, o pasji, odpowiedzialności za słowa, o miłości, przyjaźni, a przede wszystkim o realizowaniu własnych marzeń i akceptowaniu siebie takim, jakim się jest.

Polecam z czystym sumieniem:)

BEATA IGIELSKA

Książka "Moja wizja" ukaże się 25 maja 2017 r. nakładem Wydawnictwa Literackiego

 

Zdjęcia


Beata Igielska

Beata Igielska

Lubuskie
456 artykułów 57 komentarzy
KSIĄŻKI - mój jedyny NAŁÓG!


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
M.K
M.K 22 kwietnia 2017, 07:09
O.K
Gośla M.
Gośla M. 3 marca 2018, 14:20
Prawda, prawda, ksiązke czyta sie dobrze, zwłaszcza te jej partie , ktore ukazują szalony skok techniczny , ktory odbył sie w telewizji w latach 90. Sama bohaterka wydała mi sie mniej egzaltowana niz na wizji, choc nadal nie jest to pani z mojej bajki, ale czy byc musi ? :))
Beata Igielska
Beata Igielska 3 marca 2018, 17:09
@Gośla M
Oczywiście, że nie musi:)
Cieszę się, że książka Ci się spodobała.
Pozdrawiam i życzę samych udanych lektur.
BEATA
przysłano: 20 kwietnia 2017 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca