Drodzy Wywrotowcy!
Właśnie dziś, pierwszego czerwca 2011 roku, rusza Nisza! Początek miesiąca to zawsze dobry moment, by coś zacząć. Tym razem zapraszamy do przyjrzenia się bliżej twórczości Konrada Góry, autora dwóch książek poetyckich: debiutu Requiem dla Saddama Husajna i inne wiersze dla ubogich duchem (Wrocław 2008) oraz niedawno wydanego tomiku Pokój widzeń (Poznań 2011). W czasie trwania projektu zbadamy krytycznym okiem sześć wierszy z obu pozycji.
Requiem... zostało entuzjastycznie przyjęte przez krytykę, środowisko i czytelników. Buntowniczy tytuł, okładka z koktajlem Mołotowa, werwa poetycka i wyrazistość tekstów złożyły się na prawdziwy wybuch, jakim był długo oczekiwany debiut Konrada Góry, dwukrotnego laureata turnieju im. Rafała Wojaczka we Wrocławiu z 1998 i 2007 roku oraz w Gliwicach z 1999 roku. Nakład tomiku został wyczerpany, więc autor udostępnił książkę w Internecie: http://www.crk.wroclaw.pl/index.php?/Aktualnosci/requiem-dla-saddama-husajna-i-inne-wiersze-dla-ubogich-duchem.html
Pokój widzeń to powtórzenie sukcesu sprzed trzech lat. Pióro poety nie straciło nic ze swojej śmiałości i bezkompromisowości. „(...) wstrząs, pobudka, hejnał nowego świata, nowego wyrazu” – pisał na czwartej stronie okładki Requiem... Karol Maliszewski. Druga książka zdecydowanie wywołuje podobne skojarzenia. Można ją kupić tutaj: http://www.wbp.poznan.pl/index.php?mode=towary&action=show&menu=85&id=213&lang=PL
Teraz przed Wywrotowcami kolejny warsztat. Zmierzmy się wspólnie z tymi trudnymi wierszami. Być może razem dojdziemy do nowego odczytania twórczości Góry, a jeżeli nie – wciąż pozostanie możliwość dyskusji nad książką, próba przewartościowania i udowodnienia swojej racji, a także, równie ważne, wyrażenie swojego zdania i sposobów interpretacji. Do dzieła! Liczymy na wasz udział!
Wątek moderować będzie tym razem Marcin Sierszyński, który to poprowadzi go do końca.
Zaczynamy od wiersza z Requiem dla Saddama Husajna zatytułowanego „Ktoś, kto ingeruje w moją nienawiść”. Następne teksty, również te z Pokoju widzeń będą się pojawiać codziennie w artykule.
______________________________________________________
Ktoś, kto ingeruje w moją nienawiść
Nastąpił spazm i pomnożono zyski
w rzędach zer, za którymi stoi człowiek
o głosie z samych spazmów. Ktoś, kto
ingeruje w moją nienawiść, nadaje jej
moc, dobiera szaleństwo.
Tymczasem
jest ciemno. Przesiadam się na węźle i ulegam
pewności, że znowu cię dojrzałem, po latach
bez wdechu całkiem nabrzmiałego powietrzem,
ale to nie ty, tyś się nigdy nie jąkał na słowach
bez treści. Jakby żyć pamięcią, kiedy świadomość
puszcza się niczym gońca, który dotarł z pomyloną
wieścią i pora odprawić go pod właściwy adres. Jakby
umarłych oprowadzać po pamięci żywych i
zamieniać stronami z tępej gorliwości.
Łudzę się jeszcze
chwilę i dopijam ślinę, którą ci zabrałem, wcale cię nie budząc.
____________________________________________________
Będziemy parli do naszych grobów
Będziemy parli do naszych grobów,
Których nie będzie, aż się ustoi mleko
W ciałach naszych matek zimnych
Od przeciągów w pokojach widzeń,
Których nie będzie, aż się ustoi mleko
Ścierpłe przy pobraniu, sine nienawiścią
Od przeciągów w pokojach widzeń
Mokrych, skąd nie ma ujścia niemowlę
Ścierpłe przy pobraniu, sine nienawiścią,
Pogrobek marzeń z naszych czasów
Mokrych, skąd nie ma ujścia niemowlę
Zatrzymane w nas nie na do widzenia.
_____________________________________________________
Oś snu, która wykręca ciało
Oś snu, która wykręca ciało
Bez tchu, cały refleks spojrzenia
Skierowany przeciwlegle do ziemi.
Tu już nie ma życia. Jego pamięć
Jest płytsza od kloacznej muzyki
Choćby w najjaskrawszej ciszy
Końca. Bo przedeń nie było ciszy,
Dla której oddawalibyśmy się ziemi
W poszukiwaniu utrwalonego przez pamięć
Życia, gdzie uwikłaniem w spojrzenia
Potrafiłaś się bawić bez muzyki
Samą treścią wtłoczoną ci w ciało
Mocą trwogi o to pierwsze ciało,
Spokojna już, że zwodzi cię pamięć
Źle policzoną wymianą spojrzenia,
Nagle odkryte pod tą warstwą ziemi,
Spod której masami w porażającej ciszy
Wydłubywaliśmy glisty martwe od muzyki,
Kto mówi, że hardtek, po prostu muzyki
Odrywającej tęczówkę od spojrzenia,
Jak każdy organizm trawi ciało
Obce, aż zeń wypłynie najpierwsza pamięć,
Podskórnie tłumiąc w mrowiącej ciszy
Groźbę życia, ślad w spalonej ziemi
Tam, gdzie obczyszczamy buty z ziemi.
Przemilczałaś prawdę, że to moje ciało?
Bez niej zapadniesz w pamięć
Wyprzedzaniem myśli, które w rytm muzyki
Nachodzą cię zewsząd bez nadziei ciszy,
Poprzedzającej niewczesny odwrót spojrzenia.
Daruj sobie, to niewarte spojrzenia,
Porzucone jak idea ciało
Nie cofnie języka do ust bez muzyki.
Dlatego chowamy je w ciszy,
Świadomi jak mało tu ziemi.
Mówiono, że to nazywa się pamięć.
Brzydota muzyki nie skrzywi spojrzenia.
Zapadnij, ciszy. Wyloguj ciało.
Tak, należy się ziemi pamięć.
(tornada do czytania w dowolnej kolejności linijek i zdań)
_________________________________________________
Jego soki zalewają kraj ust
naród, komenda stój.
Zebrało się śliny. - Miałem
chleba. - opowiedział chłopiec
zatrzymany w rozwoju, zamiatał
ulicę za pieniądze mniejsze niźli
na niej leżą. - Miałem ryb.
W 97 Odra
weszła tu do żywa, zajęła
trzy chlewnie, potem stamtąd brali
węgorze jak ogumienie kabli,
brali węgorze i kable bez ogumienia,
czasem ktoś się mylił i z dziewiczą goryczą
pluł wstęgą absmaku w ostatnich podrygach.
Teraz, po tym wszystkim
rzucono ich na pętlę; On, ten chłopiec,
ma tu cokół, pod którym trza
sprzątać, gdzie zgubiłem rabarbar,
wyskoczył z górnej klapy kiedy jąłem biec:
jeszcze czeźnie ich wszystkich nadzieja – pstry
skurwysynie, pan zgubił rabarbar,
całe twoje czucie, przeciw miastu i światu
nikogo tam nie mając trumiennego kwietnia
zgubiłeś rabarbar, zgubiłem rabarbar
przedwcześnie podcięty, łososiowy z wierzchu.
_________________________________________________
Warszawie
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Ziarno wyraźne, rojno skurwysynów.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Okrzycz dziewczyny, że jeszcze nie zbiegły.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Okrzycz chłopaków, że się nie rozbiegli.
Psiarnia zabiła tu wczoraj Murzyna.
Mango na chutney, ale to na jutro.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Pięść ziemniaczana koło pięści mąki.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Pieniądze na słońcu, barykada w sraczu.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Klucz synogarlic na niebie bez grudnia.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Parlament trzeci, pozycję za wojskiem.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Jednostkowa sprawa; mleko kokosowe.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Renta strukturalna, załozenia wiary.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Różne awokado, najprędzej do sosu.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Limeta w w pąkach, troska nadaremna.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Hymn przed nutowaniem, karby automatów.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Mięso treściwe do soli nadnercza.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Rurowanie proscenium ulega korozji.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Suto obłowiona, jak mniema pospólstwo.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Spoiwo jest szczelne, prędzej runie w lutach.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Kartonowe niebo pułapu laguny.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Rzęrzenie maszyn do wyrobu waty.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Gorzkawe podskórze, absolutna małość.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Lukrecja, tymianek, redukcyjne posty.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Workujemy chlebek dla naszych gołębic.
Stołeczny policjant śmiertelnie postrzelił czarnoskórego.
Butuje się ciało, skrzy złom na podbiciach.
Psiarnia zabiła w Warszawie Murzyna.
Ziarno wyraźne, rojno skurwysynów.
Nisza Krytycznoliteracka
14 Polska
116 artykułów
11 komentarzy
|
Nie ukrywam, że mam spory problem z czytaniem tekstu w oderwaniu od osoby autora, zwłaszcza jeśli autor mnie zaintryguje. Poczytałam sobie trochę o Konradzie i mnie zafrapował: nie ukrywa swoich anarchistycznych zapatrywań, na pytania odpowiada krótko i na temat. Ten wywiad szczególnie mnie ubawił:
www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=24…
Honet się nagadał, ale za dużo z niego nie wyciągnął :)
Pierwsze wrażenie zatem silnie pozytywne.
Strasznie trudno złożyć mi jakieś sensowne zdanie na temat tego wiersza. Umiem powiedzieć tylko tyle - też nie lubię gdy ktoś mówi mi w jaki sposób mam nienawidzić świata.
Autor często odwołuje się i wykorzystuje tradycyjne formy wiersza (pantum, sestyna). Jak myślicie, co to może oznaczać dla awangardowego artysty? Skąd się bierze ta potrzeba?
Sam Konrad Góra zaś, zapytany niegdyś o którąś z tych form, ograniczył odpowiedź do słów o kształcie tym lub podobnym: "Bo jestem w tym dobry".
"Będziemy parli do naszych grobów" nie wywołało we mnie żadnych emocji. Jeżeli następne teksty takie będą, zacznie mi być przykro, że Góra stracił pazur.
Najbardziej cenię u Góry, że choćbym wiersza nie próbować nawet zrozumieć przy pierwszym czytaniu, to w niewiadomy sposób udziela mi się jego, tekstu, nastrój. Może przez połączenie - ponad wersami - kluczowych słów czy skrawków obrazów. To to, co zachęca, by tekst przeczytać raz jeszcze, skupiając się mocniej, szukając kolejnych znaczeń z komfortem, że utwór się już odebrało, bez tej frustracji, o jaką przyprawiają wiersze w tym samym stopniu trudne do zrozumienia dla intelektu, jak intuicji i wrażliwości.
Karol Pęcherz napisał swego czasu: "Góra uprawia recykling słów, chce coś odzyskać, jest jakimś pozytywistą w postmodernizmie, chciałby nawracać, ale język słabo dzwoni i autor zdaje sobie z tego sprawę, z kłopotliwej sytuacji w jakiej się znajduje, więc zwraca się ku sobie i prowadzi wewnętrzne wojny i bunty. Przywołuje proste treści, proste emocje i sprowadza je jeszcze bardziej do parteru dopingując własną wrażliwością."
W tym samym tekście odwołuje się do biografizmu. A więc dwie sprawy, wydaje się że istotne dla twórczości Konrada Góry, czyli język i przeżycia - jak się one mają do siebie? Przenikają się, współgrają, może jego język jest zupełnie oddzielny od osoby?
"Oś snu, która wykręca ciało" - "(tornada do czytania w dowolnej kolejności linijek i zdań)" - to świetny przykład (dziękuję, Marcinie) na poparcie mojej tezy o słowach kluczowych oraz kluczowych skrawkach obrazów :). Nie szyk wersów i zdań, logika pragmatycznego czytania, lecz zestawienia dają niejasny efekt poetyckiego napięcia.
Interesujący koncept. Przeczytałam z zaciekawieniem. Winszuję panu Marcinowi.
Panie Obi Wan, proszę uzasadnić tę wypowiedź: Wydaje mi się, że każdy "awangardowy" twórca powinien brać się za bary z "tradycyjnymi" formami wiersza, żeby udowodnić swoją "awangardowość".
Ciekawam również dlaczego awangardę należy udowadniać i... czym ona jest dla pana.
I odnośnie czegoś innego, kolejny raz do pana. <<Kilka momentów w debiucie nie trafiło do mnie, ale całościowo prezentował się on in plus. Czy objawienie? Nie wydaje mi się, żeby w tym momencie można było nazwać Górę objawieniem. Co prawda nie mogę mu odmówić wyrazistości, ale wrodzony sceptycyzm każe mi poczekać z tak "wysokimi" określeniami.>> Jestem tego samego zdania!
Pani Ewelino, niech mnie pani źle nie zrozumie, ale zdaniem: ''myślę, że czytałam o wiele lepsze i nikt ich nie drukował, ale to rzecz jasna sprawa gustu i tego czym się czytelnik karmił w latach wcześniejszych' sama się pani dyskredytuje. Każdy może tak powiedzieć, rozgoryczona nastolatka, która wrzuca egzaltowane wierszątka na n-k również. Tak to widzę.
Panie Michale, <<te formy w polskiej tradycji są chyba świeże, więc - jeśli się nie mylę - nazywanie ich po prostu "tradycyjnymi" może być mylące>> Niezupełnie świeże. Antoniego Lange, Stanisława Barańczaka czy Adama Wiedemanna się nie czytało? To tylko kilka przykładów. ;))
Pani Dominiko, bardzo trafne spostrzeżenia.
Pani Magdo, wszystko jest wymagające. Tylko czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Panie Marcinie, ''pzenikają się, współgrają, może jego język jest zupełnie oddzielny od osoby?'' Naprawdę uważa pan to za jedno z najważniejszych pytań? Wydaje mi się, że postępująca w ostatnich latach tabloidyzacja życia niejako wymusza na czytelnikach takie rozterki.Niezupełnie jestem przekonana, czy to dobrze. Przychodzi mi na myśl cytat o róży i nazwie. Albo stereotyp o dzieciach z biednych rodzin. No... ale, żeby się nie rozpędzać w dygresji, zakończę w ten sposób: nieważne (dla mnie), czy teksty Góry pochodzą z życia, wyobraźnii, czy literatury. Ważne jest jakie są.
Chyba nikogo nie pominęłam. Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony, wybaczcie. Cenię sobie nieco ''prowokacyjny'' sposób dyskusji. Rozemocjowany dyskutant to..szczery dyskutant. I pozbawiony skrupułów, a to (wbrew pozorom) cenne.
Poezję Konrada Góry znam i cenię. Kto wie, może pokuszę się o umieszczenie tekstu recenzenckiego na łamach portalu, jeśli tylko ktoś wyjaśni mi zasady publikacji.
Z serdecznością,
Justyna Daria Barańska.
To już trzeci tekst z nowej książki, a mnie ciągle nic nie uderzyło. "Requiem" waliło w twarz już pierwszym wersem, a tutaj mam wrażenie, że Góra rozmienił się i, wybaczcie nieprzystojne wyrażenie, rozmemłał.
W każdym razie serdecznie dziękuję Panu za odpowiedź. Życzę dobrej nocy.
Justyno, ja z kolei nie rozumiem w jaki sposób taka wypowiedź mnie dyskredytuje i co mają do tego wszystkiego rozgoryczone nastolatki i ich egzaltacja. Zresztą zamiast krytykować krytykę lepiej byłoby przyjrzeć się właściwemu tematowi dla którego tu jesteśmy - utworom Góry.
Oś snu bardziej do mnie przylgnęła, słychać charakterystyczny rytm, który huczy przez chwilę w głowie, chociaż jakkolwiek to nie brzmi, więcej tu gadania o wszystkim i o niczym i trudno się tu doszukiwać metafory, chociaż może być to jedyny sposób, żeby ją znaleźć. Uważam, że to bardzo dobrze, że Konrad próbuje sił (i to całkiem poprawnie) w klasycznych formach, bo jeśli poeta, to wszechstronny, chociaż nie jest to żaden wyznacznik tego czy dobry czy nie. Uważam, że w Osi snu jest zbyt wiele odnośników znanych tylko samemu piszącemu, dość dużo ogólników, które rozpraszają tekst, brakuje mu środka ciężkości, jaki wyznaczyłby kierunek odniesienia treści do reszty świata. I jeszcze jedna ważna rzecz - w dalszym ciągu nie czuję niczego charakterystycznego, brakuje mi klimatu, odrębności, za którymi kryłoby się coś więcej niż anonimowy człowiek wyprodukowany w fabryce. Bez rozmachu, bez własnego, wypracowanego stylu.
Serdecznie pozdrawiam.
JDB
Kolejny wiersz już do przeczytania powyżej. "Jego soki zalewają kraj ust" z "Pokoju widzeń". Bardzo często w tych wierszach pojawiają się terminy: kraj, naród, Polska, Polacy. Nierzadko w sposób ironiczny i "jadowity", bezkompromisowy. Czy sądzicie, że są to wiersze zaangażowane, polityczne, a może właściwie nacechowane socjopolityczne? Mam na myśli takie ujęcie, o którym pisał Stokfiszewski w "Przewrocie politycznym".
Doskonale rozumiem pana koncept. Dyskusja jest najlepszym sposobem omawiania książek. O ile dobrze pamiętam, stosuje się tę metodę również w Biurze Literackim.
Wydawało mi się jednak, że dzięki temu można udoskonalić sam sposób prowadzenia dysputy, więc pozwoliłam sobie na małe nawiązanie bezpośredniego dialogu. Faux pas?
Oczywiście, że są dwa źródła pochodzenia literatury, ale przecież kreacja jest zawsze. Tego się nie da uniknąć. Nawiązań politycznych i intertekstualnych również, więc... prawie zawsze można sprowadzić tekst do... pochodzenia z literatury. I tu krąg się zamyka. Ale to moim zdaniem...
Może lepiej zmilczę i poprzyglądam się działaniu serwisu.
Wszystkiego dobrego!
JDB
Czy potraficie, na podstawie pięciu umieszczonych tu wierszy, podsumować jakoś swoje wrażenia z czytania tekstów Konrada Góry? Jak działają wasze sądy smaku? ;)
Mocny, bezkompromisowy tekst, z niemalże hip-hopową energią. Nawet jest tu afrykańska rytmika.
Po lekturze tych pięciu wierszy myślę sobie, że trudny do sklasyfikowania to poeta. Nie potrafię odnaleźć w tych tekstach wspólnego mianownika - w zyciu nie domyślilabym się, że wyszły spod pióra jednego czlowieka.
Już w weekend pojawią się pierwsze recenzje "Pokoju widzeń", zwieńczające Niszę z Konradem Górą. Do zobaczenia pod szkicami!