Producenci starają się rozpieszczać kierowców, oferując coraz dłuższe okresy między przeglądami, czy też sugerując coraz większe przebiegi pomiędzy kolejnymi wymianami oleju. Pomijając kwestię zasadności takich zachowań, z pewnością nie wpływają one na wzrost świadomości wśród użytkowników. Opinia “przecież jeździ, więc nie będę zaglądał” cieszy się niesłabnącą popularnością. I być może to właśnie tu znajdują się źródła historii o klientach, którzy przyjeżdżają do warsztatu na lawecie, bo ich klocki hamulcowe przestały istnieć - dosłownie.
Zachowanie takie jest oczywiście skrajnie nieodpowiedzialne. Pozorna oszczędność bazująca na próbie przejechania jeszcze kilkudziesięciu kilometrów, pomimo piekielnych zgrzytów dochodzących z okolic tarcz hamulcowych, to modelowy przykład braku zdrowego rozsądku. Przed wymianą i tak nie uciekniemy, a zużyty ponad normę klocek, w błyskawicznym tempie degraduje powierzchnię tarczy hamulcowej. Dodatkowe wydatki są jednak niczym wobec ryzyka, jakie niesie z sobą poruszanie się samochodem o niesprawnym układzie hamulcowym. Pewne i kontrolowane zatrzymanie kilku ton stali, to gwarancja bezpiecznego poruszania się po drogach.
Co ciekawe, zasada działania klocków hamulcowych jest bardzo prosta i nie zmieniła się od czasu ich upowszechnienia w wozach konnych. Wówczas drewniany klocek, poruszany dźwignią, dociskał obręcz koła i poprzez wzrastające tarcie wyhamowywał ruch obrotowy. Rozwój technologii spowodował zastąpienie drewna materiałami dużo wytrzymalszymi, a dźwignia ustąpiła miejsca zaawansowanym systemom hydraulicznym, ale sama idea bazująca na efekcie tarcia pozostała bez zmian.
Nie bez znaczenia jest fakt, że w parze z rozwojem materiałów ciernych, stosowanych przy konstrukcji klocków hamulcowych, rozwijały się pozostałe dziedziny branży motoryzacyjnej. Wydajność współczesnych klocków jest nieporównywalnie większa w stosunku do ich pierwowzorów, ale z drugiej strony większa jest również masa, jak i prędkości poruszających się pojazdów.
Z wymianą klocków nie warto czekać do ostatniej chwili - nie tylko nie unikniemy wydatku, ale taką pozorną oszczędnością możemy go zwielokrotnić. Przede wszystkim jednak pomyślmy o bezpieczeństwie tak własnym, jak i innych użytkowników dróg.