Wszystkie utwory są „skupione”. Nie ma dalekich dygresji, czy elementów które mogły by być wprowadzone podczas zbiorowej burzy mózgów. Jest za to koncentracja i precyzja. Coś co można uzyskać bez pomocy drogich [ bo znanych ] producentów, sztabu dźwiękowców i techników. Przez to jest bardzo intymnie pomimo okazałej warstwy instrumentalnej.
Na płycie można doszukać się inspiracji Yannem Tiersenem. Fragmenty z akordeonem silnie kojarzą się ze ścieżką dźwiękową „Amelii”. Na „Gulag Orkestar” są fragmenty o zbliżonym „sepiowym” zabarwieniu. Na szczególną uwagę zasługuje utwór „Mount Wroclai” – piękny walc z melancholijnym tekstem. Fascynujące, że takie kawałki sąsiadują z marszami wygrywanymi na trąbkach i doskonale do nich pasują.
Niestety vocal jest bardzo nie wyraźny. Teksty momentami bardzo nie wyraźnie stają się kolejnym instrumentem. Nie jest to jednak rażące na tyle rażące by dyskredytować całą płytę. Niestety właśnie przez to momentami staję się tylko muzycznym tłem, odwracając sama od siebie uwagę, rozmywa się i traci wyrazistość. Chociaż, czy przy takich melodiach słowa są niezbędne? Nawet samo nucenie melodii wystarczy.
Dziesięć utworów pozwala na chwilę urwać się z popowej rzeczywistości. To podróż na wschód. Haust powietrza bez smogu i spalin. Nowe danie w egzotycznej restauracji którego każdy musi spróbować.
Dominik Meller Dominik premium
40 potrójne miasto na północy Polski
122 artykuły
577 komentarzy
Od zawsze sądzi, że przesłuchał o jedną płytę za mało. Uwielbia
opowiadać, szczególnie o muzyce. Uzależniony od koncertów i żywej
kultury. Jak sam mówi, ma słabość do pięknych rzeczy. Dużo słów o muzyce.
Zasłużeni dla serwisu
|