Tom Cruise nie od dziś znany jest jako perfekcjonista, który sam wykonuje swoje numery kaskaderskie. Nie inaczej było w przypadku jego najnowszej produkcji - "Mumii".
W marcu do sieci trafił filmik zza kulis produkcji, ukazujący 54-letniego gwiazdora i innych aktorów kręcących niebezpieczną scenę w samolocie - w zerowej grawitacji. Maszyna pędzi ku katastrofie.Cruise chciał, żeby wszystko wyglądało jak najbardziej realnie. Okazuje się, czego wcześniej nie ujawniono, że krótką scenę kręcono przez dwa dni. Ujęcie, które wybrano do ostatecznej wersji filmu, jest jednym z 64, które zrobiono.
Producenci proponowali realizację w studio, ale gwiazdor się uparł, że konieczna jest zerowa grawitacja, żeby widzowie ją poczuli. Tak też wyglądała cała praca nad "Mumią". Aktor nie tylko sam wykonywał swoje numery kaskaderskie, ale namawiał do tego też partnerów z planu, co skończyło się kilkoma siniakami i zadrapaniami. - Skakaliśmy z budynków i Tom naprawdę to sam robi - wspomina Jake Johnson, który wciela się w jednego z bohaterów. - Moja postać umiera. I ja sam prawie umarłem.
Przypomnijmy, że reżyserem obrazu jest Alex Kurtzman. Głównym bohaterem produkcji jest komandos marynarki wojennej, Tyler Colt (Tom Cruise), który wyrusza z zespołem do Iraku, by odnaleźć ukrywającą się w bunkrze grupę terrorystów. Na miejscu odkrywa starożytny grobowiec, gdzie czyha ukryte niebezpieczeństwo.
Pradawna księżniczka (Sofia Boutella), której przeznaczanie zostało niesprawiedliwie odebrane, budzi się do życia we współczesnym świecie, by wziąć to, co jej się należy.
W obsadzie znaleźli się również Annabelle Wallis, Jake Johnson, Courtney B. Vance oraz jako dr Jekyll, Russell Crowe. Za kamerą stanął Alex Kurtzman. Scenariusz napisał Jon Spaihts.
Obraz ma być częścią nowego cyklu studia Universal - poświęconego różnym klasycznym potworom. Pod koniec będą się miały one spotkać w jednym dziele. Produkcja "Mumia" trafi do kin, także w Polsce, w 9 czerwca 2017 roku.